Megan and Justin epilog !
Przebudziłam się rano, ponieważ było mi bardzo ciepło. Spojrzałam w bok i zobaczyłam anielską twarz Justina, który sobie słodko spał i był wtulony we mnie. Nie chcąc go budzić leżałam w ciszy i czekałam aż sam otworzy oczy.
-Dzień dobry-usłyszałam jego cichy szept. Uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta.
-Witaj skarbie-odpowiedziałam.
-Jak się czujesz ?
-Z tobą cudownie.
Leżeliśmy jeszcze przez jakiś czas po czym stwierdziliśmy, że wstajemy i musimy wykorzystać ostatnie dni z naszego pobytu w Barcelonie.
Retrospekcja :
Wszedłem do środka, zamknąłem drzwi i spojrzałem na łóżko gdzie spała Megan. Wyglądała wspaniale, była najpiękniejszą dziewczyną jaką poznałem.
Usiadłem na brzegu łóżku po czym pogłaskałem ją po policzku. Megan zaczęła się wiercić i otworzyła oczy.
-Co ty do cholery tutaj robisz ?-zapytała zła, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Naprawiam swoje błędy i odzyskuje miłość mojego życia-uśmiechnąłem się do niej, a ona spojrzała na mnie jak na idiote.
Patrzyła na mnie jak na głupka.
-Megan, zerwałem z Jasmine, wyjaśniłem wszystko Braunowi i teraz jestem tutaj ponieważ pragnę być z tobą i szaleje za tobą-powiedziałem, a między nami zapadła cisza.
-Nie wiem czy potrafię Ci od tak zaufać. Zraniłeś mnie-powiedziała, a ja nie chcąc dłużej czekać po prostu zatopiłem się w jej cudownych ustach.
-Kocham Cię Megan-wyszeptałem a ona posłała mi swój najcudowniejszy uśmiech i wiedziałem, że mi wybaczyła.
Koniec retrospekcji
Minęły 4 miesiące od tamtego wydarzenia w hotelu, kiedy sobie wybaczyliśmy. Justin jest cudowny i wszystko jest jak z bajki. Spędzamy w Barcelonie cudowny tydzień.
Wieczorem Justin postanowił zabrać mnie na kolację do jednej z najlepszych restauracji.
-Mam wrażenie, że jesteś zestresowany-zaśmiałam się, pijąc wino.
-Bo jestem-posłał mi uśmiech po czym zamilkł, a kelner podał nasze potrawy.
-Czym się stresujesz ?
-Twoją reakcją-odpowiedział patrząc mi w oczy.
-Justin, co Ty planujesz ?-zapytałam lekko podenerwowana.
-Planuje zostać najszczęśliwszym mężczyzną na świecie-powiedział po czym odłożył sztućce, sięgnął do kieszeni marynarki i uklęknął przede mną ukazując moim oczom piękny pierścionek.
-Megan, czy sprawisz, że zostanę najszczęśliwszym facetem na świecie i zostaniesz moją żoną ? Powiedział patrząc mi prosto w oczy, a ja poczułam łzy w oczach a moje serce mocniej zaczęło bić.
-Tak-wyszeptałam po chwili ciszy i rzuciłam mu się w ramiona.
-Justin !-krzyknęłam czując ból w podbrzuszu.
-Co je..?-zapytał przerażony jednak widząc mnie w takim stanie od razu porwał przygotowaną torbę do porodu i zaprowadził do samochodu. Mijaliśmy ulice z prędkością światła, a ja czułam coraz to większy ból.
Już po chwili byłam wieziona na łożku szpitalnym do sali porodowej.
-Pan Bieber ?-zapytał mnie lekarz wychodząc z sali, poderwałem się do góry patrząc na niego.
-Tak, to ja.
-Gratulacje dla państwa, właśnie na świat przyszedł państwa syn cały i zdrowy.
-Dziękuję panu, kiedy mogę ich zobaczyć ?-zapytałem czując łzy w oczach.
-Myslę, że już jest to możliwe-odpowiedział lekarz, a ja wszedłem do sali gdzie leżała moja żona trzymając na rękach najpiękniejszego noworodka na świecie.
-To nasz syn skarbie-powiedziała Meg, a ja pocałowałem ją w czoło.
-Brian Drew Bieber. Dziękuję kochanie, kocham Was najmocniej na świecie-powiedziałem i poczułem na swoim policzku pierwszą łzę szczęścia.
The end
Na początek pragnę bardzo przeprosić, ale ostatnie miesiące były dla mnie katorgą i na nic nie miałam czasu. Teraz wróciłam z nową dawką sił, ale nie wiem czy ktoś jeszcze tutaj został.
Czy znajdzie się jeszcze ktoś kto miałby ochotę poczytać nową historie ? Mam już ją w głowie zaplanowaną tylko nie wiem czy będziecie jeszcze chcieli abym coś pisała.
Jeśli chcecie to bardzo proszę o zostawienie zdania w postaci komentarza pod tym rozdziałem, a ja zacznę pisać.
Dziękuję za bycie ze mną przy tej historii :) Mam nadzieję, że jeszcze tutaj zerkniecie.
1 maja 2015
23 stycznia 2015
Rozdział 30
Założyłam na siebie bieliznę, sukienkę i szpilki, po czym poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Miałam wielką nadzieję, że Justin już wyszedł. Niestety, gdy już chciałam wyjść na korytarz chłopak chwycił mnie za rękę i wciągnął do pokoju.
-Co ?!-krzyknęłam zła.
-Jutro zostawię Jasmine-powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Zastanów się czego ty chcesz od życia-powiedziałam po czym wyrwałam swoją dłoń i wyszłam z pokoju wracając na przyjęcie.
-Co tak długo Cię nie było ?-zapytała Sam, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Rozmawialiśmy, powiedziałam zła.
-Co Ty taka nerwowa ?-zapytała patrząc na mnie.
-Pokłóciliśmy się-odpowiedziałam.
-Wy to naprawdę jesteście nienormalni.
-Wracam do hotelu, baw się dobrze-pocałowałam koleżankę w policzek i wyszłam z budynku wsiadając na naszej limuzyny, która była zaparkowana tuż obok.
Droga minęła mi bardzo szybko i już po chwili znalazłam się w hotelu. Wzięłam z recepcji kluczyk i skierowałam się do naszego pokoju.
Zdjęłam z siebie szpilki, po czym weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Chciałam chociaż trochę się zrelaksować. Mimo wszystko nie mogłam wyrzucić z głowy Justina.
Leżąc w łóżku poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. W mojej głowie panował totalny mętlik, serce kłóciło się z rozumem. Chociaż prawda i tak jest jedna. Bardzo mocno i nieodwołalnie jestem zakochana w Justinie. Mimo wszystko co się wydarzyło, mimo wszystko jak mnie skrzywdził to nie potrafię mu tego nie wybaczyć, bo jest moją jedyną miłością. Po bardzo długich rozmyśleniach w końcu udało mi się zasnąć.
Rano przebudziłem się bardzo niewyspany, bo spałem kilka godzin. Przez bardzo długi czas w nocy zastanawiałem się nad moim życiem i doszedłem do pewnych wniosków. Muszę zmienić moje życie.
Zjadłem śniadanie, które zamówiłem do pokoju po czym wziąłem szybki prysznic. Gdy wyszedłem z łazienki zobaczyłem, że Jasmine się budzi.
-Musimy poważnie porozmawiać-powiedziałem siadając obok niej na łóżku.
-O czym ?-zapytała podnosząc się.
-Chcę zakończyć ten związek-powiedziałem po chwili ciszy. Dziewczyna spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.
-Spodziewałam się tego-odpowiedziała co kompletnie zbiło nie z tropu.
-Jak to ?
-Gdy zobaczyłam jak na nią patrzysz wczoraj to zorientowałam się, że to ona jest tą jedyną, a nie ja. Mimo, że kocham cię bardzo mocno to rozumiem, że ją kochasz i będzie mi ciężko, ale postaram się to zaakceptować. Mam nadzieję, że będziesz z nią bardzo szczęśliwy-odpowiedziała, a ja zamilkłem.
-Nie spodziewałem się takich słów, ale dziękuję Ci, że zrozumiałaś i nie jesteś na mnie wściekła-powiedziałem po czym przytuliłem ją.
-Teraz nie marnuj czasu tylko leć do niej i jej wyznaj wszystko, bo jak to znowu spieprzysz to będzie kiepsko, a ja się jakoś pozbieram-puściła mi oczko, a ja pocałowałem ją w policzek po czym wybiegłem z pokoju dzwoniąc do Scootera.
Opowiedziałem mu o wszystkim i postawiłem moje warunki. Mam już dosyć tego, że to on mi rozkazuje co mam robić. To ja będę decydował od tej pory z kim się spotykam.
Wczoraj udało mi się dowiedzieć w jakim hotelu mieszka Meg, a już po chwili się w nim znalazłem.
Udałem się do recepcjonistki po czym błagałem ją żeby mi podała numer jej pokoju. Niestety była nieugięta. Jednak, gdy powiedziałem jej jak bardzo kocham Megan i, że muszę się z nią zobaczyć to po cichu podała mi numer, a ja posłałem jej szczery uśmiech.
Poszedłem do windy i już po chwili znalazłem się przed drzwiami do jej pokoju.
Zapukałem do drzwi i poczułem jak moje serce mocniej bije.
Po chwili otworzyła mi drzwi jakaś dziewczyna.
-Co ty tutaj robisz -zapytała, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Muszę pilnie pogadać z Meg-powiedziałem.
-Nie ma takiej możliwości, ona śpi-powiedziała.
-Nie pójdę stąd. Mogę tu stać kilka godzin nawet, ale muszę z nią pogadać-powiedziałem stanowczo.
-Nie sądzisz, że już wystarczająco ją skrzywdziłeś ?
-Od teraz już wszystko będzie inaczej i nie pozwole nikomu żeby mi ją odebrał. A teraz proszę Cię żebyś mnie wpuściła do niej, bo inaczej wejdę tam siłą.
-Ona mnie zabije, ale pójdę na chwilę do chłopaków-powiedziała dziewczyna po czym posłała mi uśmiech i wyszła z pokoju zostawiając drzwi otwarte.
Wszedłem do środka, zamknąłem drzwi i spojrzałem na łóżko gdzie spała Megan. Wyglądała wspaniale, była najpiękniejszą dziewczyną jaką poznałem.
Usiadłem na brzegu łóżku po czym pogłaskałem ją po policzku. Megan zaczęła się wiercić i otworzyła oczy.
-Co ty do cholery tutaj robisz ?-zapytała zła, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Naprawiam swoje błędy i odzyskuje miłość mojego życia-uśmiechnąłem się do niej, a ona spojrzała na mnie jak na idiote.
Wiem, że rozdział jest krótki i długo go nie było, ale ja naprawdę nie mam na nic czasu. Mam każdy dzień zawalony nauką. Mam nadzieję, że rozumiecie.
Chcę was jeszcze poinformować, że powoli zbliżamy się do końca. Chciałam dłużej to pisać jednak nie mam nawet kiedy. Mam już przygotowane drugie opowiadanie, ale nie wiem czy go zacznę.
Buziaki <3
Założyłam na siebie bieliznę, sukienkę i szpilki, po czym poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Miałam wielką nadzieję, że Justin już wyszedł. Niestety, gdy już chciałam wyjść na korytarz chłopak chwycił mnie za rękę i wciągnął do pokoju.
-Co ?!-krzyknęłam zła.
-Jutro zostawię Jasmine-powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-Zastanów się czego ty chcesz od życia-powiedziałam po czym wyrwałam swoją dłoń i wyszłam z pokoju wracając na przyjęcie.
-Co tak długo Cię nie było ?-zapytała Sam, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Rozmawialiśmy, powiedziałam zła.
-Co Ty taka nerwowa ?-zapytała patrząc na mnie.
-Pokłóciliśmy się-odpowiedziałam.
-Wy to naprawdę jesteście nienormalni.
-Wracam do hotelu, baw się dobrze-pocałowałam koleżankę w policzek i wyszłam z budynku wsiadając na naszej limuzyny, która była zaparkowana tuż obok.
Droga minęła mi bardzo szybko i już po chwili znalazłam się w hotelu. Wzięłam z recepcji kluczyk i skierowałam się do naszego pokoju.
Zdjęłam z siebie szpilki, po czym weszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Chciałam chociaż trochę się zrelaksować. Mimo wszystko nie mogłam wyrzucić z głowy Justina.
Leżąc w łóżku poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. W mojej głowie panował totalny mętlik, serce kłóciło się z rozumem. Chociaż prawda i tak jest jedna. Bardzo mocno i nieodwołalnie jestem zakochana w Justinie. Mimo wszystko co się wydarzyło, mimo wszystko jak mnie skrzywdził to nie potrafię mu tego nie wybaczyć, bo jest moją jedyną miłością. Po bardzo długich rozmyśleniach w końcu udało mi się zasnąć.
Rano przebudziłem się bardzo niewyspany, bo spałem kilka godzin. Przez bardzo długi czas w nocy zastanawiałem się nad moim życiem i doszedłem do pewnych wniosków. Muszę zmienić moje życie.
Zjadłem śniadanie, które zamówiłem do pokoju po czym wziąłem szybki prysznic. Gdy wyszedłem z łazienki zobaczyłem, że Jasmine się budzi.
-Musimy poważnie porozmawiać-powiedziałem siadając obok niej na łóżku.
-O czym ?-zapytała podnosząc się.
-Chcę zakończyć ten związek-powiedziałem po chwili ciszy. Dziewczyna spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.
-Spodziewałam się tego-odpowiedziała co kompletnie zbiło nie z tropu.
-Jak to ?
-Gdy zobaczyłam jak na nią patrzysz wczoraj to zorientowałam się, że to ona jest tą jedyną, a nie ja. Mimo, że kocham cię bardzo mocno to rozumiem, że ją kochasz i będzie mi ciężko, ale postaram się to zaakceptować. Mam nadzieję, że będziesz z nią bardzo szczęśliwy-odpowiedziała, a ja zamilkłem.
-Nie spodziewałem się takich słów, ale dziękuję Ci, że zrozumiałaś i nie jesteś na mnie wściekła-powiedziałem po czym przytuliłem ją.
-Teraz nie marnuj czasu tylko leć do niej i jej wyznaj wszystko, bo jak to znowu spieprzysz to będzie kiepsko, a ja się jakoś pozbieram-puściła mi oczko, a ja pocałowałem ją w policzek po czym wybiegłem z pokoju dzwoniąc do Scootera.
Opowiedziałem mu o wszystkim i postawiłem moje warunki. Mam już dosyć tego, że to on mi rozkazuje co mam robić. To ja będę decydował od tej pory z kim się spotykam.
Wczoraj udało mi się dowiedzieć w jakim hotelu mieszka Meg, a już po chwili się w nim znalazłem.
Udałem się do recepcjonistki po czym błagałem ją żeby mi podała numer jej pokoju. Niestety była nieugięta. Jednak, gdy powiedziałem jej jak bardzo kocham Megan i, że muszę się z nią zobaczyć to po cichu podała mi numer, a ja posłałem jej szczery uśmiech.
Poszedłem do windy i już po chwili znalazłem się przed drzwiami do jej pokoju.
Zapukałem do drzwi i poczułem jak moje serce mocniej bije.
Po chwili otworzyła mi drzwi jakaś dziewczyna.
-Co ty tutaj robisz -zapytała, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Muszę pilnie pogadać z Meg-powiedziałem.
-Nie ma takiej możliwości, ona śpi-powiedziała.
-Nie pójdę stąd. Mogę tu stać kilka godzin nawet, ale muszę z nią pogadać-powiedziałem stanowczo.
-Nie sądzisz, że już wystarczająco ją skrzywdziłeś ?
-Od teraz już wszystko będzie inaczej i nie pozwole nikomu żeby mi ją odebrał. A teraz proszę Cię żebyś mnie wpuściła do niej, bo inaczej wejdę tam siłą.
-Ona mnie zabije, ale pójdę na chwilę do chłopaków-powiedziała dziewczyna po czym posłała mi uśmiech i wyszła z pokoju zostawiając drzwi otwarte.
Wszedłem do środka, zamknąłem drzwi i spojrzałem na łóżko gdzie spała Megan. Wyglądała wspaniale, była najpiękniejszą dziewczyną jaką poznałem.
Usiadłem na brzegu łóżku po czym pogłaskałem ją po policzku. Megan zaczęła się wiercić i otworzyła oczy.
-Co ty do cholery tutaj robisz ?-zapytała zła, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Naprawiam swoje błędy i odzyskuje miłość mojego życia-uśmiechnąłem się do niej, a ona spojrzała na mnie jak na idiote.
Wiem, że rozdział jest krótki i długo go nie było, ale ja naprawdę nie mam na nic czasu. Mam każdy dzień zawalony nauką. Mam nadzieję, że rozumiecie.
Chcę was jeszcze poinformować, że powoli zbliżamy się do końca. Chciałam dłużej to pisać jednak nie mam nawet kiedy. Mam już przygotowane drugie opowiadanie, ale nie wiem czy go zacznę.
Buziaki <3
27 grudnia 2014
Rozdział 29:
Nawet nie zorientowałam się kiedy wargi Oscara dotknęły moich. Nie odepchnęłam go tylko odwzajemniłam pocałunek. Dziwiłam się sama sobie jednak nie przerwałam tego. Nagle poczułam bardzo mocne szarpnięcie, a już po chwili z nosa Oscara leciała krew. Minęła chwila zanim się zorientowałam co się właśnie stało.
-Zwariowałeś ?!-krzyknęłam wściekła odpychając Justina, który uderzył Oscara.
-On nie ma prawa cię całować-powiedział patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
-A to dlaczego ?-zapytałam trzeźwiejąc w momencie.
-Bo nie-odpowiedział po czym odszedł bez słowa. Stałam chwilę w bezruchu po czym podeszłam do Sam i Oscara.
-Nic ci nie jest ?-zapytałam podchodząc do chłopaka.
-Jest okej-posłał mi uśmiech.
-Idź za Justinem i z nim pogadaj-Sam spojrzała na mnie wymownym wzrokiem, a ja skierowałam się do miejsca gdzie poszedł Justin. Niestety nigdzie go nie mogłam znaleźć. Skierowałam się do recepcji i zobaczyłam Justina przy ladzie. Podeszłam do niego, a on spojrzał na mnie wzrokiem pełnym żalu.
-Musimy pogadać-powiedziałam patrząc na niego.
-Nie mamy o czym-powiedział Justin i mnie wyminął kierując się do windy, Stałam chwilę nie wierząc w to co się dzieje, wbiegłam za nim do windy, a on nawet na mnie nie spojrzał.
-Możesz na mnie spojrzeć-krzyknęłam zła po chwili, a jego wzrok spoczął na mnie.
-Co ?-zapytał wrednie.
-O co ci chodzi do cholery ?-zapytałam patrząc na niego.
-Naprawdę nie wiesz ?-zapytał.
-Nie-odpowiedziałam, a w tym momencie winda się otworzyła i chłopak wysiadł. Poszłam za nim wchodząc do jednego z pokoi. Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam za Justinem w kierunku balkonu.
-Więc o co ci chodzi ?-zapytałam stając naprzeciw jego.
-O Ciebie-odpowiedział, a ja nadal nie wiedziałam o co mu chodzi.-O to, że się z nim całowałaś-powiedział po chwili ciszy spuszczając wzrok.
-Miałam do tego pełne prawo, jestem wolna i moge się całować z kim chcę-powiedziałam i już po chwili tego pożałowałam. Justin spojrzał na mnie wzrokiem pełnym żalu.
-Już dłużej nie dam rady-powiedział głosem pełnym smutku i usiadł na sofie.
-O co chodzi ?-zapytałam patrząc na niego.
-Nie dam rady już dłużej udawać, że jest dobrze, kiedy wszystko się pieprzy. Jestem z Jasmine sam nie wiem dlaczego. Nie kocham jej, ale kiedy mnie zostawiłaś ona tylko była przy mnie i to samo jakoś się tak potoczyło. Meg, nikogo na tym świecie nie kocham tak jak ciebie, błagam cię wróć do mnie, a obiecuję, że zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa-powiedział po czym wstał i spojrzał mi prosto w oczy. Byłam pewna, że te słowa są szczere i nie miałam co do tego żadnych wątpliwości.
-Kocham cię Justin-powiedziałam po chwili ciszy nie mogąc już dłużej udawać. Moje serce należy tylko do niego i choćby ktoś chciał to zmienić to jestem pewna, że mu się to nie uda.
Justin patrzył w moje oczy po czym delikatnie się przysunął i pocałował mnie. Przez całe moje ciało przeszła fala ciepła, a w brzuchu poczułam motylki. Nie chciałam tego momentu przerywać, wręcz przeciwnie, chciałabym żeby trwał jak najdłużej. Nie mogłam już dłużej udawać przed samą sobą. To Justin jest moją jedyną miłością i wiem, że to się nie zmieni. Nikogo na tym świecie nie kocham tak jak jego.
Nie czekając dłużej pogłębiłam nasz pocałunek. Justin chwycił mnie za biodra po czym przysunął mocno do siebie i wpił się jeszcze mocniej w moje usta.
-Naprawdę ?-zapytał Justin w przerwie między pocałunkami.
-Co ?
-Naprawdę mnie nadal kochasz mimo tego jak bardzo Cię już skrzywdziłem ?-zapytał patrząc prosto w moje oczy.
-Kocham cię bardzo mocno-szepnęłam mu do ucha, a on mocno mnie przytulił.
-Ja Ciebie też-odpowiedział, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, mocniej wtuliłam się w ciało chłopaka.
-Wracamy na przyjęcie ?-zapytałam po dłuższej chwili.
-Nie-Justin wyszeptał mi do ucha i delikatnie musnął moją szyję co spowodowało, że przeszły mnie ciarki. Nic nie mówiłam, a Justin całował moją szyję. przez moje całe ciało przechodziły dreszcze.
Spojrzałam mu prosto w oczy i pocałowałam go w usta zawieszając ręce na jego szyi. Chłopak jeździł swoimi rękami po moich plecach, a już po chwili zatrzymały się one prze zapięciu od sukienki. Zawahał się przy odpięciu jej, a ja kiwnęłam twierdząco głową dając mu znak, że nie mam nic przeciwko. Już po chwili moja sukienka znalazła się na ziemi. Zsunęłam ze stóp szpilki, po czym zdjęłam z Justina koszulkę.
Nie przestając się całować przeszliśmy do łóżka, na którym się położyliśmy. Justin całował moje usta, a już po chwili zjechał na mój dekolt. Składał na nim pocałunki co sprawiało, że czułam się wspaniale.
-Jesteś pewna, że chcesz ?-zapytał przerywając pocałunki i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Tak, chcę to zrobić właśnie tutaj z tobą-odpowiedziałam i musnęłam jego usta. Justin nie czekał na nic więcej. Odpięłąm jego spodnie, a już po chwili leżały one na ziemi. Justin wsunął rękę pod moje plecy i odpiął mój biustonosz zdejmując go ze mnie. Po chwili pozbyliśmy się reszty naszej bielizny i całowaliśmy się, dopełniając się wzajemnie.
Justin założył gumkę i już chciał we mnie wejść, gdy nagle przed oczami pojawiła mi się Jasmine, ich pocałunek.
-Nie !-krzyknęłam, musząc to przerwać. Ona na to nie zasłużyła.-Nie możemy-odpowiedziałam po czym szybko zebrałam swoje wszystkie rzeczy z podłogi i weszłam do łazienki. Miałam ochotę się rozpłakać.
W ostatnim czasie miałam bardzo dużo rzeczy na głowie. Przepraszam, że nie dodałam nic przez długi czas.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i dziękuję za miłe słowa pod ostatnim rozdziałem.
Nawet nie zorientowałam się kiedy wargi Oscara dotknęły moich. Nie odepchnęłam go tylko odwzajemniłam pocałunek. Dziwiłam się sama sobie jednak nie przerwałam tego. Nagle poczułam bardzo mocne szarpnięcie, a już po chwili z nosa Oscara leciała krew. Minęła chwila zanim się zorientowałam co się właśnie stało.
-Zwariowałeś ?!-krzyknęłam wściekła odpychając Justina, który uderzył Oscara.
-On nie ma prawa cię całować-powiedział patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
-A to dlaczego ?-zapytałam trzeźwiejąc w momencie.
-Bo nie-odpowiedział po czym odszedł bez słowa. Stałam chwilę w bezruchu po czym podeszłam do Sam i Oscara.
-Nic ci nie jest ?-zapytałam podchodząc do chłopaka.
-Jest okej-posłał mi uśmiech.
-Idź za Justinem i z nim pogadaj-Sam spojrzała na mnie wymownym wzrokiem, a ja skierowałam się do miejsca gdzie poszedł Justin. Niestety nigdzie go nie mogłam znaleźć. Skierowałam się do recepcji i zobaczyłam Justina przy ladzie. Podeszłam do niego, a on spojrzał na mnie wzrokiem pełnym żalu.
-Musimy pogadać-powiedziałam patrząc na niego.
-Nie mamy o czym-powiedział Justin i mnie wyminął kierując się do windy, Stałam chwilę nie wierząc w to co się dzieje, wbiegłam za nim do windy, a on nawet na mnie nie spojrzał.
-Możesz na mnie spojrzeć-krzyknęłam zła po chwili, a jego wzrok spoczął na mnie.
-Co ?-zapytał wrednie.
-O co ci chodzi do cholery ?-zapytałam patrząc na niego.
-Naprawdę nie wiesz ?-zapytał.
-Nie-odpowiedziałam, a w tym momencie winda się otworzyła i chłopak wysiadł. Poszłam za nim wchodząc do jednego z pokoi. Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam za Justinem w kierunku balkonu.
-Więc o co ci chodzi ?-zapytałam stając naprzeciw jego.
-O Ciebie-odpowiedział, a ja nadal nie wiedziałam o co mu chodzi.-O to, że się z nim całowałaś-powiedział po chwili ciszy spuszczając wzrok.
-Miałam do tego pełne prawo, jestem wolna i moge się całować z kim chcę-powiedziałam i już po chwili tego pożałowałam. Justin spojrzał na mnie wzrokiem pełnym żalu.
-Już dłużej nie dam rady-powiedział głosem pełnym smutku i usiadł na sofie.
-O co chodzi ?-zapytałam patrząc na niego.
-Nie dam rady już dłużej udawać, że jest dobrze, kiedy wszystko się pieprzy. Jestem z Jasmine sam nie wiem dlaczego. Nie kocham jej, ale kiedy mnie zostawiłaś ona tylko była przy mnie i to samo jakoś się tak potoczyło. Meg, nikogo na tym świecie nie kocham tak jak ciebie, błagam cię wróć do mnie, a obiecuję, że zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa-powiedział po czym wstał i spojrzał mi prosto w oczy. Byłam pewna, że te słowa są szczere i nie miałam co do tego żadnych wątpliwości.
-Kocham cię Justin-powiedziałam po chwili ciszy nie mogąc już dłużej udawać. Moje serce należy tylko do niego i choćby ktoś chciał to zmienić to jestem pewna, że mu się to nie uda.
Justin patrzył w moje oczy po czym delikatnie się przysunął i pocałował mnie. Przez całe moje ciało przeszła fala ciepła, a w brzuchu poczułam motylki. Nie chciałam tego momentu przerywać, wręcz przeciwnie, chciałabym żeby trwał jak najdłużej. Nie mogłam już dłużej udawać przed samą sobą. To Justin jest moją jedyną miłością i wiem, że to się nie zmieni. Nikogo na tym świecie nie kocham tak jak jego.
Nie czekając dłużej pogłębiłam nasz pocałunek. Justin chwycił mnie za biodra po czym przysunął mocno do siebie i wpił się jeszcze mocniej w moje usta.
-Naprawdę ?-zapytał Justin w przerwie między pocałunkami.
-Co ?
-Naprawdę mnie nadal kochasz mimo tego jak bardzo Cię już skrzywdziłem ?-zapytał patrząc prosto w moje oczy.
-Kocham cię bardzo mocno-szepnęłam mu do ucha, a on mocno mnie przytulił.
-Ja Ciebie też-odpowiedział, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, mocniej wtuliłam się w ciało chłopaka.
-Wracamy na przyjęcie ?-zapytałam po dłuższej chwili.
-Nie-Justin wyszeptał mi do ucha i delikatnie musnął moją szyję co spowodowało, że przeszły mnie ciarki. Nic nie mówiłam, a Justin całował moją szyję. przez moje całe ciało przechodziły dreszcze.
Spojrzałam mu prosto w oczy i pocałowałam go w usta zawieszając ręce na jego szyi. Chłopak jeździł swoimi rękami po moich plecach, a już po chwili zatrzymały się one prze zapięciu od sukienki. Zawahał się przy odpięciu jej, a ja kiwnęłam twierdząco głową dając mu znak, że nie mam nic przeciwko. Już po chwili moja sukienka znalazła się na ziemi. Zsunęłam ze stóp szpilki, po czym zdjęłam z Justina koszulkę.
Nie przestając się całować przeszliśmy do łóżka, na którym się położyliśmy. Justin całował moje usta, a już po chwili zjechał na mój dekolt. Składał na nim pocałunki co sprawiało, że czułam się wspaniale.
-Jesteś pewna, że chcesz ?-zapytał przerywając pocałunki i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Tak, chcę to zrobić właśnie tutaj z tobą-odpowiedziałam i musnęłam jego usta. Justin nie czekał na nic więcej. Odpięłąm jego spodnie, a już po chwili leżały one na ziemi. Justin wsunął rękę pod moje plecy i odpiął mój biustonosz zdejmując go ze mnie. Po chwili pozbyliśmy się reszty naszej bielizny i całowaliśmy się, dopełniając się wzajemnie.
Justin założył gumkę i już chciał we mnie wejść, gdy nagle przed oczami pojawiła mi się Jasmine, ich pocałunek.
-Nie !-krzyknęłam, musząc to przerwać. Ona na to nie zasłużyła.-Nie możemy-odpowiedziałam po czym szybko zebrałam swoje wszystkie rzeczy z podłogi i weszłam do łazienki. Miałam ochotę się rozpłakać.
W ostatnim czasie miałam bardzo dużo rzeczy na głowie. Przepraszam, że nie dodałam nic przez długi czas.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i dziękuję za miłe słowa pod ostatnim rozdziałem.
14 grudnia 2014
Rozdział 28:
Weszłam razem z Sam do naszego pokoju hotelowego w jednym z lepszych hoteli w Londynie, była już godziną 18, a gala rozpoczynała się o 21:00.
-Ale masz piękną sukienkę-powiedziała Sam, gdy tylko ją ułożyłam na moim łóżku.
-Dziękuję-posłałam jej uśmiech.
-To ja idę wziąć pierwsza prysznic-powiedziała, a już po chwili zniknęła za drzwiami łazienki.
Ja w tym czasie zadzwoniłam do cioci i mamy, aby powiadomić je, że jesteśmy w hotelu. Chwilę pogadałyśmy po czym się rozłączyłyśmy, a ja przygotowałam sobie wszystkie potrzebne rzeczy. Po krótkim czasie to ja znalazłam się w łazience i brałam prysznic. Czując wodę spływającą po moim ciele czułam się naprawdę zrelaksowana. Przez chwilę w mojej głowie siedział Justin. Zastanawiałam się gdzie teraz jest, w jakim zakątku świata.
-To już nie twoja sprawa Meg-powiedziałam sama do siebie.
Wychodząc z łazienki zauważyłam, że jedna z naszych makijażystek z agencji zaczęła malować Sam. Po chwili do naszego pokoju weszła nasza szefowa.
-I jak dziewczyny ? Zdążycie się przygotować ?-zapytała z wielkim uśmiechem.
-Pewnie-odpowiedziałam.
-Myślę, że będziecie zadowolone bo jedyne zadanie wasze to pokazać się w bardzo ładny sposób na czerwonym dywanie-powiedziała po czym wyszła z uśmiechem.
-Zapowiada się przyjemny wieczór-powiedziałam patrząc na Sam, a ona puściła mi oczko.
Już po chwili to ja byłam malowana, makijażystka wykonała mi naprawdę jeden z ładniejszych makijaży jakie miałam po czym zaczęła prostować mi włosy.
Nim się obejrzałyśmy była godzina 20:00 więc założyłyśmy na siebie suknie. Moja była w ciemno czerwonym kolorze, plecy miała prawie całe wycięte i lewy bok był rozcięty przez co widać było moją nogę. Sukienka była idealna. Założyłam szpilki, biżuterie po czym stanęłam przed lustrem uśmiechając się sama do siebie. Podobało mi się to jak dzisiaj wyglądałam.
Zeszłyśmy do recepcji, gdzie czekała już na nas reszta ekipy, widziałam jak chłopacy świdrują mnie wzrokiem, co mi się bardzo podobało. Wyszliśmy przed hotel wsiadając do limuzyny. Jechaliśmy na czerwony dywan i wspominaliśmy nasze różne wpadki na sesjach czy wybiegach.
-A pamiętacie jak Sam zgubiła jednego buta zaraz przed tym jak musiała już wyjść na wybieg ?-zapytał Oscar, a wszyscy wybuchli śmiechem.
-To nie było śmieszne ! Dobrze, że szybko dostałam jakieś inne-powiedziała oburzona i znowu zaczęliśmy się śmiać.
Tak zleciał nam czas, aż w końcu poinformowano nas, że jesteśmy na miejscu.
-Gotowa ?-zapytała mnie Sam.
-Jak nigdy-odpowiedziałam po czym pierwsza wysiadłam z limuzyny czując jak oślepia mnie błysk fleszy. Gdy wszyscy wyszli z samochodu to weszliśmy na teren, gdzie już wiele celebrytów stało na czerwonym dywanie. Kazano nam do nich dołączyć więc skierowaliśmy się we wskazane miejsce. Stałam i uśmiechałam się do każdego aparatu jaki przede mną był, a przyznam, że było ich naprawdę sporo. Spacerowaliśmy wszyscy mijając sie z wieloma innymi celebrytami. Było ich tutaj naprawdę bardzo dużo. Z każdym wymieniłam się spojrzeniem i uśmiechem po czym zaczęliśmy się kierować do budynku, gdzie już za kilka minut miała zacząć się impreza. Usiadłam między Sam, a Oscarem i patrzyłam na to co zaczęło się dziać na scenie. Prowadząca Katy Perry przywitała wszystkich i w skrócie przedstawiła plan gali. Jako pierwszy na scenie wystąpił Chris Brown, a po nim kilka innych gwiazd. Przy każdej z piosenek dobrze się bawiliśmy i śpiewaliśmy.
W pewnej chwili doznałam szoku. ?Na scenie pojawiła się osoba, której nie chciałabym tutaj spotkać.
-Nie wierzę-powiedziałam sama do siebie patrząc na scenę.
-Oto przed państwem Justin Bieber i Jasmine !-krzyknęła prowadząca, a moje serce przyśpieszyło. Wszystkich tutaj mogłabym się spodziewać, ale nie jego. Byłam pewna, że do końca roku trwa trasa więc nawet przez myśl mi nie przeszło, że on tutaj będzie. Już po chwili wbiegł na scenę, a zaraz za nim ogromna ilość tancerzy. Powoli krzyki ucichły, a Justin zaczął śpiewać. Piosenka była bardzo wolna i spokojna. Przyznam, że tekst mi się bardzo podobał. Patrzyłam na chłopaka wspominając nasze spotkanie w Nowym Jorku. To jak byliśmy szczęśliwi. Odsunęłam te wszystkie myśli na bok, gdy zorientowałam się, że koło Justina jest jego dziewczyna. Zaczęli śpiewać razem wpatrując się w siebie. Przez moje ciało przeszło uczucie zazdrości. Nie chciałam na to patrzeć jednak nie miałam wyjścia. Odsunęli się od siebie i rozeszli się po scenie. W pewnej chwili Justin zszedł ze sceny i zaczął chodzić między celebrytami śpiewając i podając dłoń niektórym. Nagle zmienił kierunek i szedł w naszą stronę. Nagle jego wzrok zatrzymał się na mnie. Przestał śpiewać, a wszyscy spojrzeli na niego nie wiedząc co mu się stało. Wpatrywał się na mnie, a ja musiałam szybko zareagować. Justin stał i patrzył na mnie nie odrywając wzroku. Jasmine przejęła jego tekst i śpiewała szukając Justina wzrokiem. Przeniosłam swój wzrok znów na chłopaka.
-Śpiewaj-szepnęłam chcąc, aby dokończył piosenkę. Justin się otrząsnął po czym pobiegł na scenę kontynuując śpiewanie. Widziałam, że co chwilę zerka w moim kierunku. Poczułam to przyjemne uczucie na sercu, gdy na niego patrzyłam.
-Co to do cholery było ?-zapytała mnie Sam, a ja na nią spojrzałam.
-Nie wiem-odpowiedziałam chcąc się wymigać od odpowiedzi.
-Nie kłam-powiedziała.
-Byliśmy razem do niedawna, ale nie możesz tego nikomu powiedzieć. Resztę opowiem Ci w hotelu-powiedziałam patrząc na koleżankę, a w tej chwili piosenka dobiegła końca.
-Witajcie wszyscy ! Jak sie bawicie ?!-krzyknął Justin do mikrofonu, a wszystkie dziewczyny z widowni zaczęły piszczeć. Uśmiechnął się w ich stronę po czym zaczął śpiewać następną piosenkę. Była ona troszeczkę szybsza niż poprzednia. Po chwili przy jego boku pojawiła się Jasmine. Chwyciła go za rękę i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Śpiewał patrząc jej prosto w oczy, a nagle doznałam olśnienia. Poznałam tą piosenkę. Była to piosenka, którą napisał dla mnie, gdy wyjechałam do Nowego Jorku. Przez całe moje ciało przeszło uczucie zazdrości. Poczułam żal w sercu. Piosenka dobiegała końca, a Justin z dziewczyną zakończyli ją namiętnie się całując, co spowodowało, że wszystkie dziewczyny znajdujące się tutaj dały o sobie znak. Gdy skończyli pocałunek pomachali wszystkim i zbiegli ze sceny.
-Co to do cholery było ?-krzyknęła Jasmine, gdy tylko znaleźliśmy się za kulisami.
-Zapomniałem tekstu i nie drzyj się na mnie-powiedziałem zły po czym poszedłem w kierunku mojej garderoby.
Nie mogłem uwierzyć w to, że ona tam siedziała. Nie spodziewałem się jej tutaj. Patrząc na nią, gdy tam siedziała zapomniałem o wszystkim co mnie otaczało. Myślałem tylko o niej i o czasie jaki spędziliśmy w Nowym Jorku. Dobrze, że się otrząsnąłem bo mogło się to gorzej skończyć.
Teraz miałem wielką ochotę się z nią zobaczyć i porozmawiać w cztery oczy.
Przebierałem się w mojej garderobie, gdy nagle weszła do niej Jasmine.
-Misiu, gotowy jesteś ?-zapytała siadając obok mnie na sofie.
-Tak, możemy iść sobie usiąść-powiedziałem chcąc wstać jednak dziewczyna mi to uniemożliwiła.
-A buziak gdzie ?-zapytała i nim się zorientowałem zaczęła mnie całować. Odwzajemniłem pocałunek,a po chwili wyszliśmy z garderoby. Bocznym wejściem weszliśmy na teren gdzie były miejsca vipowskie. Usiedliśmy na należących do nas po czym oglądaliśmy resztę występów. Niekontrolowanie mój wzrok powędrował w miejsce, gdzie siedziała Megan. Patrzyłem na nią czując, że za nią tęsknie. Mimo, że mnie zostawiła i jestem z Jasmine to za nią tęsknię. Nie chciałem żeby to się tak skończyło jednak będąc w trasie nie mogłem nic zrobić. W pewnym momencie Meg wstała i gdzieś poszła. Wiedziałem, że to jest idealny moment.
-Przepraszam, muszę do toalety. Zaraz wrócę-powiedziałem do osób, które siedziały w mojej loży i poszedłem w kierunku, w którym udała się Megan.
Skierowałam się w kierunku toalet, chciałam skorzystać z toalety,gdy w pewnym momencie moje serce prawie stanęło, gdy ktoś wciągnął mnie za rękę do jakiegoś pomieszczenia.Odwróciłam się i zobaczyłam Justina.
-Co robisz do cholery ?-zapytałam zła.
-Musimy porozmawiać-powiedział chłopak patrząc w moje oczy.
-Chyba nie mamy o czym.
-Mamy-powiedział stanowczo.
-Tak, a o czym ?-zapytałam zakładając ręcę na piersi.
-O nas.
-Już nie ma nas.
-Dlaczego ? Dlaczego mnie zostawiłaś-zapytał, a ja wyczułam w jego głosie żal.
-Bo ja potrzebuję chłopaka, który przy mnie będzie, a nie kolesia, który chce być ze mną, ale musi być z inną-powiedziałam zła.
-Już mnie nie kochasz ?-zapytał Justin, a ja zamilkłam.
-Kocham Cię-powiedziałam, a Justin nagle wpił się w moje usta. Gdy tylko poczułam jego usta na swoich to przez całe moje ciało przeszła fala gorąca. Nie potrafiłam go odepchnąć. Zawiesiłam ręcę na jego szyi i zaczęliśmy się całować. Jego ręcę błądziły po moim ciele.
-Stop-powiedziałam po chwili, gdy przestaliśmy się całować.
-Co się stało ?-zapytał chłopak, a przed moimi oczami pojawił się on z Jasmine, gdy się całowali na scenie.
-Jesteś z Jasmine ?-zapytałam,a on zamilkł. Wiedziałam jaka jest odpowiedź jednak chciałam żeby sam mi to powiedział.
-Tak-odpowiedział po chwili, a ja poprawiłam swoją sukienkę po czym wróciłam do przyjaciół. Już nie chciałam iść do żadnej łazienki, nagle wszystkiego mi się odechciało.
Usiadłam na swoje miejsce i oglądałam dalszą część występów. Po jakiś 2 godzinach gala dobiegła końca i wszyscy zaczęli się kierować w kierunku pobliskiego hotelu, w którym było after party.
-Meg, napijesz się ze mną drinka ?-zapytał się mnie Oscar, gdy siedzieliśmy przy stoliku z Chrisem Brownem i Usherem.
-Od drinka się zaczyna-powiedział Chris, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Drinka ? Daj coś mocniejszego-odpowiedziałam i Oscar polał każdemu do kieliszków. Mimo, że nie piłam alkoholu to dziś miałam okazję i chciałam z niej skorzystać.
-To zdrowie-powiedziała Sam po czym wszyscy wypili zawartość kieliszków.
Rozmawialiśmy o wszystkim co możliwe, przez prawie 30 minut Usher opowiadał kawały i płakaliśmy ze śmiechu. Wypiliśmy już jedną butelkę wódki,a ja czułam, że już jestem na lekkiej 'fazie'.
-Zatańczymy ?-zapytał Oscar patrząc na mnie.
-Jasne-odpowiedziałam po czym chwyciłam chłopaka za rękę i ruszyliśmy na parkiet, gdzie akurat leciała wolna piosenka. Objęłam Oscara za szyję,a on położył swoje dłonie na moich biodrach przyciągając mnie delikatnie do siebie.
-Pięknie dziś wyglądasz-odpowiedział, a ja posłałam mu uśmiech. Położyłam delikatnie głowę na jego ramieniu przymykając oczy.
Miałem ochotę podejść do nich i przyłożyć mu w twarz. On nie miał prawa jej dotykać. Przez całe moje ciało przepływała złość.
-Justin co z tobą ? Od występu jesteś jakiś dziwny-zapytała Jasmine, a ja na nią spojrzałem.
-Jest wszystko okej-odpowiedziałem nie odrywając wzroku od Megan.
-Mam dość-powiedziała zła, po czym wstała od stolika, zabrała torebkę i wyszła. Chciałem za nią iść jednak myślami byłem przy dziewczynie, która znajdowała się na parkiecie. Wypiłem kolejnego drinka przyglądając się im.
-Dosyć tego, zaraz go zabiję-powiedziałem sam do siebie i wstałem wściekły idąc w kierunku Megan.-Tylko ja mam prawo ją całować-powiedziałem idąc chwiejnym krokiem w jej kierunku. Alkohol dawał o sobie znać co chyba nie wróżyło nic dobrego.
Pod ostatnim rozdziałem pojawił się tylko 1 komentarz.
Już tylko jedna osoba tutaj została ? :(
Wydaję mi się, że pisanie tego już chyba nie będzie miało sensu skoro tylko 1/2 osoby to czytają.
Bardzo poważnie zastanawiam się nad skończeniem z pisaniem.
Weszłam razem z Sam do naszego pokoju hotelowego w jednym z lepszych hoteli w Londynie, była już godziną 18, a gala rozpoczynała się o 21:00.
-Ale masz piękną sukienkę-powiedziała Sam, gdy tylko ją ułożyłam na moim łóżku.
-Dziękuję-posłałam jej uśmiech.
-To ja idę wziąć pierwsza prysznic-powiedziała, a już po chwili zniknęła za drzwiami łazienki.
Ja w tym czasie zadzwoniłam do cioci i mamy, aby powiadomić je, że jesteśmy w hotelu. Chwilę pogadałyśmy po czym się rozłączyłyśmy, a ja przygotowałam sobie wszystkie potrzebne rzeczy. Po krótkim czasie to ja znalazłam się w łazience i brałam prysznic. Czując wodę spływającą po moim ciele czułam się naprawdę zrelaksowana. Przez chwilę w mojej głowie siedział Justin. Zastanawiałam się gdzie teraz jest, w jakim zakątku świata.
-To już nie twoja sprawa Meg-powiedziałam sama do siebie.
Wychodząc z łazienki zauważyłam, że jedna z naszych makijażystek z agencji zaczęła malować Sam. Po chwili do naszego pokoju weszła nasza szefowa.
-I jak dziewczyny ? Zdążycie się przygotować ?-zapytała z wielkim uśmiechem.
-Pewnie-odpowiedziałam.
-Myślę, że będziecie zadowolone bo jedyne zadanie wasze to pokazać się w bardzo ładny sposób na czerwonym dywanie-powiedziała po czym wyszła z uśmiechem.
-Zapowiada się przyjemny wieczór-powiedziałam patrząc na Sam, a ona puściła mi oczko.
Już po chwili to ja byłam malowana, makijażystka wykonała mi naprawdę jeden z ładniejszych makijaży jakie miałam po czym zaczęła prostować mi włosy.
Nim się obejrzałyśmy była godzina 20:00 więc założyłyśmy na siebie suknie. Moja była w ciemno czerwonym kolorze, plecy miała prawie całe wycięte i lewy bok był rozcięty przez co widać było moją nogę. Sukienka była idealna. Założyłam szpilki, biżuterie po czym stanęłam przed lustrem uśmiechając się sama do siebie. Podobało mi się to jak dzisiaj wyglądałam.
Zeszłyśmy do recepcji, gdzie czekała już na nas reszta ekipy, widziałam jak chłopacy świdrują mnie wzrokiem, co mi się bardzo podobało. Wyszliśmy przed hotel wsiadając do limuzyny. Jechaliśmy na czerwony dywan i wspominaliśmy nasze różne wpadki na sesjach czy wybiegach.
-A pamiętacie jak Sam zgubiła jednego buta zaraz przed tym jak musiała już wyjść na wybieg ?-zapytał Oscar, a wszyscy wybuchli śmiechem.
-To nie było śmieszne ! Dobrze, że szybko dostałam jakieś inne-powiedziała oburzona i znowu zaczęliśmy się śmiać.
Tak zleciał nam czas, aż w końcu poinformowano nas, że jesteśmy na miejscu.
-Gotowa ?-zapytała mnie Sam.
-Jak nigdy-odpowiedziałam po czym pierwsza wysiadłam z limuzyny czując jak oślepia mnie błysk fleszy. Gdy wszyscy wyszli z samochodu to weszliśmy na teren, gdzie już wiele celebrytów stało na czerwonym dywanie. Kazano nam do nich dołączyć więc skierowaliśmy się we wskazane miejsce. Stałam i uśmiechałam się do każdego aparatu jaki przede mną był, a przyznam, że było ich naprawdę sporo. Spacerowaliśmy wszyscy mijając sie z wieloma innymi celebrytami. Było ich tutaj naprawdę bardzo dużo. Z każdym wymieniłam się spojrzeniem i uśmiechem po czym zaczęliśmy się kierować do budynku, gdzie już za kilka minut miała zacząć się impreza. Usiadłam między Sam, a Oscarem i patrzyłam na to co zaczęło się dziać na scenie. Prowadząca Katy Perry przywitała wszystkich i w skrócie przedstawiła plan gali. Jako pierwszy na scenie wystąpił Chris Brown, a po nim kilka innych gwiazd. Przy każdej z piosenek dobrze się bawiliśmy i śpiewaliśmy.
W pewnej chwili doznałam szoku. ?Na scenie pojawiła się osoba, której nie chciałabym tutaj spotkać.
-Nie wierzę-powiedziałam sama do siebie patrząc na scenę.
-Oto przed państwem Justin Bieber i Jasmine !-krzyknęła prowadząca, a moje serce przyśpieszyło. Wszystkich tutaj mogłabym się spodziewać, ale nie jego. Byłam pewna, że do końca roku trwa trasa więc nawet przez myśl mi nie przeszło, że on tutaj będzie. Już po chwili wbiegł na scenę, a zaraz za nim ogromna ilość tancerzy. Powoli krzyki ucichły, a Justin zaczął śpiewać. Piosenka była bardzo wolna i spokojna. Przyznam, że tekst mi się bardzo podobał. Patrzyłam na chłopaka wspominając nasze spotkanie w Nowym Jorku. To jak byliśmy szczęśliwi. Odsunęłam te wszystkie myśli na bok, gdy zorientowałam się, że koło Justina jest jego dziewczyna. Zaczęli śpiewać razem wpatrując się w siebie. Przez moje ciało przeszło uczucie zazdrości. Nie chciałam na to patrzeć jednak nie miałam wyjścia. Odsunęli się od siebie i rozeszli się po scenie. W pewnej chwili Justin zszedł ze sceny i zaczął chodzić między celebrytami śpiewając i podając dłoń niektórym. Nagle zmienił kierunek i szedł w naszą stronę. Nagle jego wzrok zatrzymał się na mnie. Przestał śpiewać, a wszyscy spojrzeli na niego nie wiedząc co mu się stało. Wpatrywał się na mnie, a ja musiałam szybko zareagować. Justin stał i patrzył na mnie nie odrywając wzroku. Jasmine przejęła jego tekst i śpiewała szukając Justina wzrokiem. Przeniosłam swój wzrok znów na chłopaka.
-Śpiewaj-szepnęłam chcąc, aby dokończył piosenkę. Justin się otrząsnął po czym pobiegł na scenę kontynuując śpiewanie. Widziałam, że co chwilę zerka w moim kierunku. Poczułam to przyjemne uczucie na sercu, gdy na niego patrzyłam.
-Co to do cholery było ?-zapytała mnie Sam, a ja na nią spojrzałam.
-Nie wiem-odpowiedziałam chcąc się wymigać od odpowiedzi.
-Nie kłam-powiedziała.
-Byliśmy razem do niedawna, ale nie możesz tego nikomu powiedzieć. Resztę opowiem Ci w hotelu-powiedziałam patrząc na koleżankę, a w tej chwili piosenka dobiegła końca.
-Witajcie wszyscy ! Jak sie bawicie ?!-krzyknął Justin do mikrofonu, a wszystkie dziewczyny z widowni zaczęły piszczeć. Uśmiechnął się w ich stronę po czym zaczął śpiewać następną piosenkę. Była ona troszeczkę szybsza niż poprzednia. Po chwili przy jego boku pojawiła się Jasmine. Chwyciła go za rękę i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Śpiewał patrząc jej prosto w oczy, a nagle doznałam olśnienia. Poznałam tą piosenkę. Była to piosenka, którą napisał dla mnie, gdy wyjechałam do Nowego Jorku. Przez całe moje ciało przeszło uczucie zazdrości. Poczułam żal w sercu. Piosenka dobiegała końca, a Justin z dziewczyną zakończyli ją namiętnie się całując, co spowodowało, że wszystkie dziewczyny znajdujące się tutaj dały o sobie znak. Gdy skończyli pocałunek pomachali wszystkim i zbiegli ze sceny.
-Co to do cholery było ?-krzyknęła Jasmine, gdy tylko znaleźliśmy się za kulisami.
-Zapomniałem tekstu i nie drzyj się na mnie-powiedziałem zły po czym poszedłem w kierunku mojej garderoby.
Nie mogłem uwierzyć w to, że ona tam siedziała. Nie spodziewałem się jej tutaj. Patrząc na nią, gdy tam siedziała zapomniałem o wszystkim co mnie otaczało. Myślałem tylko o niej i o czasie jaki spędziliśmy w Nowym Jorku. Dobrze, że się otrząsnąłem bo mogło się to gorzej skończyć.
Teraz miałem wielką ochotę się z nią zobaczyć i porozmawiać w cztery oczy.
Przebierałem się w mojej garderobie, gdy nagle weszła do niej Jasmine.
-Misiu, gotowy jesteś ?-zapytała siadając obok mnie na sofie.
-Tak, możemy iść sobie usiąść-powiedziałem chcąc wstać jednak dziewczyna mi to uniemożliwiła.
-A buziak gdzie ?-zapytała i nim się zorientowałem zaczęła mnie całować. Odwzajemniłem pocałunek,a po chwili wyszliśmy z garderoby. Bocznym wejściem weszliśmy na teren gdzie były miejsca vipowskie. Usiedliśmy na należących do nas po czym oglądaliśmy resztę występów. Niekontrolowanie mój wzrok powędrował w miejsce, gdzie siedziała Megan. Patrzyłem na nią czując, że za nią tęsknie. Mimo, że mnie zostawiła i jestem z Jasmine to za nią tęsknię. Nie chciałem żeby to się tak skończyło jednak będąc w trasie nie mogłem nic zrobić. W pewnym momencie Meg wstała i gdzieś poszła. Wiedziałem, że to jest idealny moment.
-Przepraszam, muszę do toalety. Zaraz wrócę-powiedziałem do osób, które siedziały w mojej loży i poszedłem w kierunku, w którym udała się Megan.
Skierowałam się w kierunku toalet, chciałam skorzystać z toalety,gdy w pewnym momencie moje serce prawie stanęło, gdy ktoś wciągnął mnie za rękę do jakiegoś pomieszczenia.Odwróciłam się i zobaczyłam Justina.
-Co robisz do cholery ?-zapytałam zła.
-Musimy porozmawiać-powiedział chłopak patrząc w moje oczy.
-Chyba nie mamy o czym.
-Mamy-powiedział stanowczo.
-Tak, a o czym ?-zapytałam zakładając ręcę na piersi.
-O nas.
-Już nie ma nas.
-Dlaczego ? Dlaczego mnie zostawiłaś-zapytał, a ja wyczułam w jego głosie żal.
-Bo ja potrzebuję chłopaka, który przy mnie będzie, a nie kolesia, który chce być ze mną, ale musi być z inną-powiedziałam zła.
-Już mnie nie kochasz ?-zapytał Justin, a ja zamilkłam.
-Kocham Cię-powiedziałam, a Justin nagle wpił się w moje usta. Gdy tylko poczułam jego usta na swoich to przez całe moje ciało przeszła fala gorąca. Nie potrafiłam go odepchnąć. Zawiesiłam ręcę na jego szyi i zaczęliśmy się całować. Jego ręcę błądziły po moim ciele.
-Stop-powiedziałam po chwili, gdy przestaliśmy się całować.
-Co się stało ?-zapytał chłopak, a przed moimi oczami pojawił się on z Jasmine, gdy się całowali na scenie.
-Jesteś z Jasmine ?-zapytałam,a on zamilkł. Wiedziałam jaka jest odpowiedź jednak chciałam żeby sam mi to powiedział.
-Tak-odpowiedział po chwili, a ja poprawiłam swoją sukienkę po czym wróciłam do przyjaciół. Już nie chciałam iść do żadnej łazienki, nagle wszystkiego mi się odechciało.
Usiadłam na swoje miejsce i oglądałam dalszą część występów. Po jakiś 2 godzinach gala dobiegła końca i wszyscy zaczęli się kierować w kierunku pobliskiego hotelu, w którym było after party.
-Meg, napijesz się ze mną drinka ?-zapytał się mnie Oscar, gdy siedzieliśmy przy stoliku z Chrisem Brownem i Usherem.
-Od drinka się zaczyna-powiedział Chris, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Drinka ? Daj coś mocniejszego-odpowiedziałam i Oscar polał każdemu do kieliszków. Mimo, że nie piłam alkoholu to dziś miałam okazję i chciałam z niej skorzystać.
-To zdrowie-powiedziała Sam po czym wszyscy wypili zawartość kieliszków.
Rozmawialiśmy o wszystkim co możliwe, przez prawie 30 minut Usher opowiadał kawały i płakaliśmy ze śmiechu. Wypiliśmy już jedną butelkę wódki,a ja czułam, że już jestem na lekkiej 'fazie'.
-Zatańczymy ?-zapytał Oscar patrząc na mnie.
-Jasne-odpowiedziałam po czym chwyciłam chłopaka za rękę i ruszyliśmy na parkiet, gdzie akurat leciała wolna piosenka. Objęłam Oscara za szyję,a on położył swoje dłonie na moich biodrach przyciągając mnie delikatnie do siebie.
-Pięknie dziś wyglądasz-odpowiedział, a ja posłałam mu uśmiech. Położyłam delikatnie głowę na jego ramieniu przymykając oczy.
Miałem ochotę podejść do nich i przyłożyć mu w twarz. On nie miał prawa jej dotykać. Przez całe moje ciało przepływała złość.
-Justin co z tobą ? Od występu jesteś jakiś dziwny-zapytała Jasmine, a ja na nią spojrzałem.
-Jest wszystko okej-odpowiedziałem nie odrywając wzroku od Megan.
-Mam dość-powiedziała zła, po czym wstała od stolika, zabrała torebkę i wyszła. Chciałem za nią iść jednak myślami byłem przy dziewczynie, która znajdowała się na parkiecie. Wypiłem kolejnego drinka przyglądając się im.
-Dosyć tego, zaraz go zabiję-powiedziałem sam do siebie i wstałem wściekły idąc w kierunku Megan.-Tylko ja mam prawo ją całować-powiedziałem idąc chwiejnym krokiem w jej kierunku. Alkohol dawał o sobie znać co chyba nie wróżyło nic dobrego.
Pod ostatnim rozdziałem pojawił się tylko 1 komentarz.
Już tylko jedna osoba tutaj została ? :(
Wydaję mi się, że pisanie tego już chyba nie będzie miało sensu skoro tylko 1/2 osoby to czytają.
Bardzo poważnie zastanawiam się nad skończeniem z pisaniem.
9 grudnia 2014
Rozdział 27
Myślałam, że to naprawdę jeden wielki żart i ktoś mi zaraz powie, że to nie jest prawda. Pozbierałam szybko zakupy, po czym kupiłam gazetę i poszłam do domu.
Wszystkie zakupy położyłam na stół po czym wzięłam się za czytanie gazety, której nagłówek brzmiał :"Justin Bieber tak tęskni za ukochaną, że dołącza ona do trasy i będą razem śpiewać" miałam wielką nadzieję, że to wszystko to jedna wielka plotka. Przeczytałam cały artykuł i wyszło na to, że Justin sam jej to zaproponował, ponieważ tak za sobą tęsknią. "Bardzo tęsknie za Jasmine i chciałbym ją mieć przy sobie"-takie słowa powiedział w wywiadzie.
Wściekła rzuciłam gazetę na stół i zadzwoniłam do Justina. Nie odebrał żadnego połączenia, a wykonałam ich z 11. Naprawdę byłam wściekła jak nigdy. Odłożyłam telefon na stolik i rozpakowałam zła zakupy.
-O widzę, że jesteś. Byłam na chwilę u sąsiadki, bo...-chciała dokończyć jednak widząc moją minę zamilkła.
-Nie chcesz wiedzieć-powiedziałam wściekła.
-No opowiadaj co jest grane.
-Lepiej sama zobacz-powiedziałam podając jej gazetę.
-Nie chce mi się w to wierzyć. To musi być jakiś przekręt. Widziałam jak ten chłopak cię kocha i nie za bardzo wierzę w tę szopkę-powiedziała.
-Dzwoniłam to nawet nie raczy odebrać-powiedziałam zła.
-Megan, uspokój się. Pewnie jak znajdzie chwilę wolnego to zaraz do ciebie zadzwoni. Wyluzuj-powiedziała ciocia, a ja zamilkłam i poszłam do mojego pokoju. Leżałam na łóżku i patrzyłam w telefon chcąc, aby Justin już zadzwonił. Jednak przeliczyłam się, napisałam mu smsa, że musimy pilnie pogadać.
Do godziny 18 chodziłam po mieszkaniu i się nudziłam, nie miałam co robić. Ciocia się zdrzemła, a ja leżałam w pokoju wciąż czekając na telefon od Justina. Kolejny raz próbowałam się do niego dodzwonić, ale to na nic. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu, wzięłam go szybko do ręki i bez zastanowienia odebrałam.
-Przepraszam kochanie-usłyszałam od razu.
-Za co ?-zapytałam ironicznie.
-Że nie odbierałem. Graliśmy teraz koncert w Paryżu i telefon był w autobusie-powiedział, a ja zamilkłam.-Meg, jesteś tam ?
-Tak, a przez ten cały czas nie miałeś czasu żeby mi powiedzieć, że twoja dziewczyna dołącza do trasy ? Masz mnie za idiotkę ?-zapytałam, a teraz to on zamilkł. -No słucham.
-Wiesz, że to nie tak.
-A jak do cholery ?!-krzyknęłam wściekła.
-Nie krzycz. Wiesz, że wszystko jest na potrzeby trasy. Połowa już za nami, proszę cię o cierpliwość jeszcze przez chwilę. Potem będziemy tylko my-powiedział Justin, jednak jego słowa mnie nie przekonywały.
-To wszystko nie tak miało wyglądać-powiedziałam rozczarowana.
-Megan, proszę cię.
-Nie Justin. Wytrzymywałam wasze publiczne pokazywanie się, przez co my nie mogliśmy nigdzie wyjść, wasz związek fikcyjny, ale nie wytrzymam już więcej. Kocham cię nad życie, ale nie karz mi tego znosić-powiedziałam, a Justin zamilkł. W tym momencie zdałam sobie sprawę jaka jest jego odpowiedź.-Rozumiem. W takim razie życzę Ci udanej dalszej części trasy. Wierzę, że w dwójkę spędzicie ją o wiele przyjemniej i w końcu będziesz miał ten wymarzony szum wokół siebie-powiedziałam bardzo rozczarowana.
-Megan, nie możesz.....-chciał coś powiedzieć jednak mu przerwałam.
-Dalsza rozmowa nie ma sensu. Wszystko mi już wyjaśniłeś i rozumiem jakie to jest ważne w twoim życiu, ważniejsze niż ja. Pa-powiedziałam i się rozłączyłam.
W tym momencie nawet łzy mi już nie napływały do oczu. Gdy Justin był obok mnie wszystko było wspaniale, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Jednak, gdy on jest na drugim końcu świata, dzwoni co kilka dni i rozmawiamy 2, 3 minuty to tego nie można nazwać związkiem mimo, że się kochamy najmocniej na świecie. Kochałam go niesamowicie jednak w tym momencie potrzebuje mężczyzny, który będzie przy mnie i będzie mnie kochał. Przez ten cały miesiąc uświadomiłam sobie, że jeśli Justin musi się skupić na karierze to my nie mamy przyszłości. Może jeszcze kiedyś nasze drogi się złączą.
(Troszeczkę przenosimy się w czasie)
Dziś jest wigilia, spędzam ją z ciocią i mamą u nas w Nowym Jorku. W końcu udało nam się namówić mamę, aby przyleciała. Przygotowałyśmy sobie wszystko już do kolacji. Siedziałam w moim pokoju i poprawiałam makijaż. Chciałam dobrze wyglądać.
Ostatni czas był bardzo pracowity dla mnie. Chcąc oderwać się od wszystkich problemów przyjmowałam wszystkie propozycje sesji od mojej pracodawczyni. Czasami całymi dniami byłam poza domem, ale cieszyło mnie to, że dzięki temu zdobyłam naprawdę duże pieniądze, które chciałam przeznaczyć na zakup nowego domu. Chciałabym mieć swój własny kąt i nikomu nie siedzieć na głowie. W najbliższym czasie kazano mi tylko pokazać się na jednej z gal muzycznych, i będę miała czas wolny już do końca roku.
A co z Justinem ? Nie mam pojęcia. Po naszej ostatniej rozmowie już nie odebrałam od niego żadnego telefonu. Próbował wiele razy się ze mną kontaktować jednak ja nie odbierałam. Czytałam kilka razy artykuły i wygląda na to, że zaczął się już naprawdę spotykać z tą całą Jasmine. Nie miałam do niego o to żalu, ponieważ sama zdecydowałam go zostawić. Miałam tylko nadzieję, że naprawdę są szczęśliwi. Kończąc poprawiać wygląd skierowałam się do salonu, gdzie ciocia i mama już siedziały przy stole. Przyłączyłam się do nich i spędziłyśmy razem naprawdę przyjemny, rodzinny wieczór. Koło 00:00 czułam się naprawdę zmęczona. Pożegnałam ciocię i mamę po czym poszłam do pokoju. Wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać.
Kolejne dwa dni świąt spędziłam z mamą i ciocią na ciągłych pogawędkach i oglądaniu filmów. Przez te 3 dni nadrobiłyśmy stracony czas i przegadałyśmy każdy możliwy temat. Czułam się naprawdę dobrze. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Susan-moja szefowa.
-Hej Meg, mam nadzieję, że pamiętasz o gali. Lecimy jutro o 13:00, więc spotkamy się już na lotnisku.
-Jasne, będę tam.
-Gala jak już wiesz jest w Londynie i zostaniemy tam do 30 grudnia.
-Jasne-odpowiedziałam miło i się pożegnałyśmy.
Postanowiłam spakować już walizkę. Włożyłam do środka najpotrzebniejsze rzeczy, ciuchy i dodatki oraz moją sukienkę na galę, którą miałam szytą na zamówienie. Była wspaniała. Cieszyłam się, że tam lecimy. Zawsze chciałam odwiedzić Londyn.
Jednak czy wszystko pójdzie tak wspaniale ? Co czeka Megan w Londynie ? Dowiecie się już niedługo <3
Dziękuję za komentarze :*
Troszeczkę nam się zmienia wszystko i na pewno jeszcze dużo rzeczy się wydarzy.
Czy Megan i Justin będą jeszcze razem ?
Wszystko się okaże.
I bardzo mocno dziękuję Sylwce W za umieszczenie mojego bloga na spisie fanfiction <33
Do następnego.
PS. Zagląda tutaj ktoś kto interesuje się może wykonywaniem szablonów ? Bardzo mi na tym zależy : )
Myślałam, że to naprawdę jeden wielki żart i ktoś mi zaraz powie, że to nie jest prawda. Pozbierałam szybko zakupy, po czym kupiłam gazetę i poszłam do domu.
Wszystkie zakupy położyłam na stół po czym wzięłam się za czytanie gazety, której nagłówek brzmiał :"Justin Bieber tak tęskni za ukochaną, że dołącza ona do trasy i będą razem śpiewać" miałam wielką nadzieję, że to wszystko to jedna wielka plotka. Przeczytałam cały artykuł i wyszło na to, że Justin sam jej to zaproponował, ponieważ tak za sobą tęsknią. "Bardzo tęsknie za Jasmine i chciałbym ją mieć przy sobie"-takie słowa powiedział w wywiadzie.
Wściekła rzuciłam gazetę na stół i zadzwoniłam do Justina. Nie odebrał żadnego połączenia, a wykonałam ich z 11. Naprawdę byłam wściekła jak nigdy. Odłożyłam telefon na stolik i rozpakowałam zła zakupy.
-O widzę, że jesteś. Byłam na chwilę u sąsiadki, bo...-chciała dokończyć jednak widząc moją minę zamilkła.
-Nie chcesz wiedzieć-powiedziałam wściekła.
-No opowiadaj co jest grane.
-Lepiej sama zobacz-powiedziałam podając jej gazetę.
-Nie chce mi się w to wierzyć. To musi być jakiś przekręt. Widziałam jak ten chłopak cię kocha i nie za bardzo wierzę w tę szopkę-powiedziała.
-Dzwoniłam to nawet nie raczy odebrać-powiedziałam zła.
-Megan, uspokój się. Pewnie jak znajdzie chwilę wolnego to zaraz do ciebie zadzwoni. Wyluzuj-powiedziała ciocia, a ja zamilkłam i poszłam do mojego pokoju. Leżałam na łóżku i patrzyłam w telefon chcąc, aby Justin już zadzwonił. Jednak przeliczyłam się, napisałam mu smsa, że musimy pilnie pogadać.
Do godziny 18 chodziłam po mieszkaniu i się nudziłam, nie miałam co robić. Ciocia się zdrzemła, a ja leżałam w pokoju wciąż czekając na telefon od Justina. Kolejny raz próbowałam się do niego dodzwonić, ale to na nic. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu, wzięłam go szybko do ręki i bez zastanowienia odebrałam.
-Przepraszam kochanie-usłyszałam od razu.
-Za co ?-zapytałam ironicznie.
-Że nie odbierałem. Graliśmy teraz koncert w Paryżu i telefon był w autobusie-powiedział, a ja zamilkłam.-Meg, jesteś tam ?
-Tak, a przez ten cały czas nie miałeś czasu żeby mi powiedzieć, że twoja dziewczyna dołącza do trasy ? Masz mnie za idiotkę ?-zapytałam, a teraz to on zamilkł. -No słucham.
-Wiesz, że to nie tak.
-A jak do cholery ?!-krzyknęłam wściekła.
-Nie krzycz. Wiesz, że wszystko jest na potrzeby trasy. Połowa już za nami, proszę cię o cierpliwość jeszcze przez chwilę. Potem będziemy tylko my-powiedział Justin, jednak jego słowa mnie nie przekonywały.
-To wszystko nie tak miało wyglądać-powiedziałam rozczarowana.
-Megan, proszę cię.
-Nie Justin. Wytrzymywałam wasze publiczne pokazywanie się, przez co my nie mogliśmy nigdzie wyjść, wasz związek fikcyjny, ale nie wytrzymam już więcej. Kocham cię nad życie, ale nie karz mi tego znosić-powiedziałam, a Justin zamilkł. W tym momencie zdałam sobie sprawę jaka jest jego odpowiedź.-Rozumiem. W takim razie życzę Ci udanej dalszej części trasy. Wierzę, że w dwójkę spędzicie ją o wiele przyjemniej i w końcu będziesz miał ten wymarzony szum wokół siebie-powiedziałam bardzo rozczarowana.
-Megan, nie możesz.....-chciał coś powiedzieć jednak mu przerwałam.
-Dalsza rozmowa nie ma sensu. Wszystko mi już wyjaśniłeś i rozumiem jakie to jest ważne w twoim życiu, ważniejsze niż ja. Pa-powiedziałam i się rozłączyłam.
W tym momencie nawet łzy mi już nie napływały do oczu. Gdy Justin był obok mnie wszystko było wspaniale, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Jednak, gdy on jest na drugim końcu świata, dzwoni co kilka dni i rozmawiamy 2, 3 minuty to tego nie można nazwać związkiem mimo, że się kochamy najmocniej na świecie. Kochałam go niesamowicie jednak w tym momencie potrzebuje mężczyzny, który będzie przy mnie i będzie mnie kochał. Przez ten cały miesiąc uświadomiłam sobie, że jeśli Justin musi się skupić na karierze to my nie mamy przyszłości. Może jeszcze kiedyś nasze drogi się złączą.
(Troszeczkę przenosimy się w czasie)
Dziś jest wigilia, spędzam ją z ciocią i mamą u nas w Nowym Jorku. W końcu udało nam się namówić mamę, aby przyleciała. Przygotowałyśmy sobie wszystko już do kolacji. Siedziałam w moim pokoju i poprawiałam makijaż. Chciałam dobrze wyglądać.
Ostatni czas był bardzo pracowity dla mnie. Chcąc oderwać się od wszystkich problemów przyjmowałam wszystkie propozycje sesji od mojej pracodawczyni. Czasami całymi dniami byłam poza domem, ale cieszyło mnie to, że dzięki temu zdobyłam naprawdę duże pieniądze, które chciałam przeznaczyć na zakup nowego domu. Chciałabym mieć swój własny kąt i nikomu nie siedzieć na głowie. W najbliższym czasie kazano mi tylko pokazać się na jednej z gal muzycznych, i będę miała czas wolny już do końca roku.
A co z Justinem ? Nie mam pojęcia. Po naszej ostatniej rozmowie już nie odebrałam od niego żadnego telefonu. Próbował wiele razy się ze mną kontaktować jednak ja nie odbierałam. Czytałam kilka razy artykuły i wygląda na to, że zaczął się już naprawdę spotykać z tą całą Jasmine. Nie miałam do niego o to żalu, ponieważ sama zdecydowałam go zostawić. Miałam tylko nadzieję, że naprawdę są szczęśliwi. Kończąc poprawiać wygląd skierowałam się do salonu, gdzie ciocia i mama już siedziały przy stole. Przyłączyłam się do nich i spędziłyśmy razem naprawdę przyjemny, rodzinny wieczór. Koło 00:00 czułam się naprawdę zmęczona. Pożegnałam ciocię i mamę po czym poszłam do pokoju. Wzięłam szybką kąpiel i położyłam się spać.
Kolejne dwa dni świąt spędziłam z mamą i ciocią na ciągłych pogawędkach i oglądaniu filmów. Przez te 3 dni nadrobiłyśmy stracony czas i przegadałyśmy każdy możliwy temat. Czułam się naprawdę dobrze. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Susan-moja szefowa.
-Hej Meg, mam nadzieję, że pamiętasz o gali. Lecimy jutro o 13:00, więc spotkamy się już na lotnisku.
-Jasne, będę tam.
-Gala jak już wiesz jest w Londynie i zostaniemy tam do 30 grudnia.
-Jasne-odpowiedziałam miło i się pożegnałyśmy.
Postanowiłam spakować już walizkę. Włożyłam do środka najpotrzebniejsze rzeczy, ciuchy i dodatki oraz moją sukienkę na galę, którą miałam szytą na zamówienie. Była wspaniała. Cieszyłam się, że tam lecimy. Zawsze chciałam odwiedzić Londyn.
Jednak czy wszystko pójdzie tak wspaniale ? Co czeka Megan w Londynie ? Dowiecie się już niedługo <3
Dziękuję za komentarze :*
Troszeczkę nam się zmienia wszystko i na pewno jeszcze dużo rzeczy się wydarzy.
Czy Megan i Justin będą jeszcze razem ?
Wszystko się okaże.
I bardzo mocno dziękuję Sylwce W za umieszczenie mojego bloga na spisie fanfiction <33
Do następnego.
PS. Zagląda tutaj ktoś kto interesuje się może wykonywaniem szablonów ? Bardzo mi na tym zależy : )
4 grudnia 2014
Rozdział 26:
Bardzo proszę i pozostawienie komentarza po sobie : )
Rano przebudziłam się w cudownym nastroju. Z wielkim uśmiechem spojrzałam na zegarek, który wskazywał 09:00, leniwie wstałam i poszłam do kuchni. Przygotowałam sobie śniadanie i już po chwili je jadłam. Po skończonym posiłku wróciłam do pokoju i wzięłam do ręki telefon. Wybrałam numer Justina.
-Halo ?-usłyszałam jego zaspany głos w słuchawce.
-Hej, nie chciałam cię obudzić-powiedziałam przepraszającym tonem.-Chciałam tylko wiedzieć, o której masz dziś lot.
-O 16:00, wpadnę do ciebie za godzinę. Okej ?
-Jasne, do zobaczenia-pożegnaliśmy się i poszłam wziąć prysznic. Odświeżyłam się, ubrałam, pomalowałam. Postanowiłam zadzwonić do Jessici.
-Megan, dobrze cię słyszeć, opowiadaj co tam u was-zaśmiałyśmy się obie.
-Wszystko się już wyjaśniło i jest wspaniale, czekam właśnie na Justina-powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-Cieszę się i mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego wszystkiego.
-Ani trochę, a co u was ? Zmieniło się coś ?-zapytałam.
-Nic nowego, wszystko po staremu. Ostatnio doszłam do wniosku, że czas się wyprowadzić od rodziców i rozglądam się za czymś dla mnie. Pracę już mam, mój kochany chłopak też, więc myślę, że damy radę.
-Zaskoczyłaś mnie, ale myślę, że to faktycznie dobry pomysł. Może i ja bym znalazła coś dla siebie-odpowiedziałam, zamyślając się na chwilę.
-A nie wrócisz do nas-?zapytała, a ja wyczułam nutkę nadziei w jej głosie.
-Jess, tutaj mogę spełnić swoje marzenia. Chciałabym do was wrócić, ale zrobię to, gdy moja kariera naprawdę się bardzo dobrze rozkręci.
-Jasne, rozumiem.
[...]
Rozmawiałyśmy tak dopóki nie usłyszałam pukania do drzwi. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam otworzyć drzwi.
-Witaj kochana-powitał mnie Justin, a ja uśmiechnęłam się od ucha do ucha wpuszczając go do środka.
-Wyspany ? Nie chciałam cię obudzić-odpowiedziałam.
-Jeśli to ty mnie będziesz budzić, to nie ważne o jakiej porze to zrobisz bo i tak będę wyspany-powiedział i cmoknął mnie w usta.
-Głupek. Napijesz się czegoś ?-zaproponowałam, ale chłopak odmówił.
Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku, Justin po chwili oparł się o łóżko, a ja ułożyłam się w jego ramionach. Przez dłuższą chwilę leżeliśmy tak w ciszy.
-Myślisz o powrocie w rodzinne strony ?-zapytał Justin, a ja chwilowo zamilkłam.
-Czemu wszyscy ciągle mnie o to pytają, dziś już z Jessicą o tym rozmawiałam. Póki co na pewno zostaje w Nowym Jorku, tutaj chcę się zająć karierą-powiedziałam łącząc nasze dłonie.
-Wiesz, że twoja mama bardzo za tobą tęskni ?
-Wiem o tym, ale ona nie chce się tutaj przeprowadzić-odpowiedziałam.
-Może porozmawiaj z nią jeszcze o tym, tutaj ma was i na pewno byłoby jej o wiele lepiej-powiedział, a ja już nic nie odpowiedziałam.
Czas nam bardzo szybko płynął, nim się obejrzeliśmy była już 13. Zamówiłam nam obiad, który już po chwili dostarczono i wzięliśmy się za jedzenie.
-Kiedy znowu się zobaczymy ?-zapytałam odkładając talerze.
-Nie wiem, ale mam nadzieje, że bardzo szybko. A jutro wieczorem ruszamy w trasę-odpowiedział patrząc na moją reakcję.
-Słucham ?!-zapytałam zła.
-Dobrze wiedziałaś, że mam trasę-powiedział.
-Wiedziałam, ale nie wiedziałam, że tak szybko.
-Nie mam wyjścia.
-A ile ona trwa ?-zapytałam patrząc na niego, jednak on milczał.-Ile ?-powtórzyłam.
-2 miesiące-powiedział czekając na moją reakcję.
-Czyli nie zobaczymy się wcześniej ?
-Przepraszam-odpowiedział i przytulił mnie.
Nie mogłam się teraz na niego gniewać, nie na to, że wykonuje swoją pracę. Musiałam to wszystko zaakceptować i zrozumieć.
Resztę popołudnia spędziliśmy wtuleni w siebie. Rozmawialiśmy o wszystkim co się dało. Czas leciał niesamowicie szybko. Z wielką niechęcią musieliśmy się pożegnać. Niestety nie mogliśmy się nigdzie razem wyjść, ani nie mogłam z nim jechać na lotnisko, ponieważ Justin ma 'dziewczynę'.
-Będę za tobą bardzo tęsknił-powiedział Justin mocno mnie tuląc do siebie.
-Ja za tobą też-odpowiedziałam patrząc w jego oczy.
-Kocham cię Megan-powiedział Justin, a w moich oczach pojawiły się łzy. Przez całe ciało przeszły mnie ciarki.
-Ja Ciebie też-odpowiedziałam i nasze usta złączyły się. Całowaliśmy się bardzo długo. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to pożegnanie na bardzo długi czas.
-Muszę iść-powiedział chłopak przerywając nasz pocałunek.
-Wiem. Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejszy. Będę na ciebie czekać z niecierpliwością-powiedziałam po czym ostatni raz go mocno przytuliłam.
Oderwaliśmy się od siebie i Justin wyszedł. Otarłam spływające łzy i poszłam do kuchni. Usiadłam przy stole i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Już w tej chwili czułam bardzo dużo pustkę wewnątrz mnie.
Siedziałam tak dopóki zegarek wiszące na ścianie nie wskazał godziny 16, wiedziałam, że Justin leci już do domu więc wzięłam się za porządki chcąc się czymś zająć. Posprzątałam całe mieszkanie, a po chwili do środka weszła ciocia.
-Jak tutaj czysto-powiedziała posyłając mi uśmiech.
-Efekt mojej nudy.
-A gdzie Justin ?-zapytała
-Poleciał do domu. Musiał już wracać-odpowiedziałam smutna.
-A kiedy znowu tutaj wpadnie ?-zapytała ciocia kładąc zakupy na stole w kuchni.
-Jutro wieczorem ruszają w trasę na 2 miesiące-powiedziałam odkładając produkty na szafkę.
-Żartujesz ?
-Nie-odpowiedziałam i żadna z nas nic już nie powiedziała.
Wiedziałam, że te 2 miesiące będą ciężkie i pełne tęsknoty. Już teraz mi go bardzo brakowało, a co będzie za tydzień czy dwa. Musimy być silni.
Miesiąc później....
Czas naprawdę szybko płynie. Myślałam, że będzie mi trudniej wytrzymać bez Justina, jednak czas tak szybko leci, że już połowa za nami. Codziennie wieczorami rozmawiamy i wymieniamy się opowieściami. Justin jest naprawdę szczęśliwy. Słyszę to w jego głosie jak opowiada o koncertach. Mam nadzieję, że ta druga połowa równie szybko zleci i już za chwilę będziemy razem.
-Idę do sklepu-krzyknęłam cioci zakładając buty.
Wyszłam na zewnątrz i momentalnie poczułam jesienny wiatr. Nasunęłam mocniej czapkę na głowę i weszłam do pobliskiego marketu. Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy, wzięłam zakupy i skierowałam się do domu. W między czasie kilka osób mnie rozpoznało i dałam im swój autograf co było naprawdę bardzo przyjemne. Z wielkim uśmiechem ruszyłam w dalszą drogę.
Już prawię dotarłam pod mieszkanie, gdy w jednym ze sklepików zobaczyłam gazetę, której artykuł spowodował, że zakupy wypadły mi z rąk. Myślałam, że to przewidzenie, wręcz o tym marzyłam. Całe moje ciało opanowała złość....
Prezent mikołajkowy : )
Liczę na was w komentarzach :*
Bardzo proszę i pozostawienie komentarza po sobie : )
Rano przebudziłam się w cudownym nastroju. Z wielkim uśmiechem spojrzałam na zegarek, który wskazywał 09:00, leniwie wstałam i poszłam do kuchni. Przygotowałam sobie śniadanie i już po chwili je jadłam. Po skończonym posiłku wróciłam do pokoju i wzięłam do ręki telefon. Wybrałam numer Justina.
-Halo ?-usłyszałam jego zaspany głos w słuchawce.
-Hej, nie chciałam cię obudzić-powiedziałam przepraszającym tonem.-Chciałam tylko wiedzieć, o której masz dziś lot.
-O 16:00, wpadnę do ciebie za godzinę. Okej ?
-Jasne, do zobaczenia-pożegnaliśmy się i poszłam wziąć prysznic. Odświeżyłam się, ubrałam, pomalowałam. Postanowiłam zadzwonić do Jessici.
-Megan, dobrze cię słyszeć, opowiadaj co tam u was-zaśmiałyśmy się obie.
-Wszystko się już wyjaśniło i jest wspaniale, czekam właśnie na Justina-powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
-Cieszę się i mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego wszystkiego.
-Ani trochę, a co u was ? Zmieniło się coś ?-zapytałam.
-Nic nowego, wszystko po staremu. Ostatnio doszłam do wniosku, że czas się wyprowadzić od rodziców i rozglądam się za czymś dla mnie. Pracę już mam, mój kochany chłopak też, więc myślę, że damy radę.
-Zaskoczyłaś mnie, ale myślę, że to faktycznie dobry pomysł. Może i ja bym znalazła coś dla siebie-odpowiedziałam, zamyślając się na chwilę.
-A nie wrócisz do nas-?zapytała, a ja wyczułam nutkę nadziei w jej głosie.
-Jess, tutaj mogę spełnić swoje marzenia. Chciałabym do was wrócić, ale zrobię to, gdy moja kariera naprawdę się bardzo dobrze rozkręci.
-Jasne, rozumiem.
[...]
Rozmawiałyśmy tak dopóki nie usłyszałam pukania do drzwi. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam otworzyć drzwi.
-Witaj kochana-powitał mnie Justin, a ja uśmiechnęłam się od ucha do ucha wpuszczając go do środka.
-Wyspany ? Nie chciałam cię obudzić-odpowiedziałam.
-Jeśli to ty mnie będziesz budzić, to nie ważne o jakiej porze to zrobisz bo i tak będę wyspany-powiedział i cmoknął mnie w usta.
-Głupek. Napijesz się czegoś ?-zaproponowałam, ale chłopak odmówił.
Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku, Justin po chwili oparł się o łóżko, a ja ułożyłam się w jego ramionach. Przez dłuższą chwilę leżeliśmy tak w ciszy.
-Myślisz o powrocie w rodzinne strony ?-zapytał Justin, a ja chwilowo zamilkłam.
-Czemu wszyscy ciągle mnie o to pytają, dziś już z Jessicą o tym rozmawiałam. Póki co na pewno zostaje w Nowym Jorku, tutaj chcę się zająć karierą-powiedziałam łącząc nasze dłonie.
-Wiesz, że twoja mama bardzo za tobą tęskni ?
-Wiem o tym, ale ona nie chce się tutaj przeprowadzić-odpowiedziałam.
-Może porozmawiaj z nią jeszcze o tym, tutaj ma was i na pewno byłoby jej o wiele lepiej-powiedział, a ja już nic nie odpowiedziałam.
Czas nam bardzo szybko płynął, nim się obejrzeliśmy była już 13. Zamówiłam nam obiad, który już po chwili dostarczono i wzięliśmy się za jedzenie.
-Kiedy znowu się zobaczymy ?-zapytałam odkładając talerze.
-Nie wiem, ale mam nadzieje, że bardzo szybko. A jutro wieczorem ruszamy w trasę-odpowiedział patrząc na moją reakcję.
-Słucham ?!-zapytałam zła.
-Dobrze wiedziałaś, że mam trasę-powiedział.
-Wiedziałam, ale nie wiedziałam, że tak szybko.
-Nie mam wyjścia.
-A ile ona trwa ?-zapytałam patrząc na niego, jednak on milczał.-Ile ?-powtórzyłam.
-2 miesiące-powiedział czekając na moją reakcję.
-Czyli nie zobaczymy się wcześniej ?
-Przepraszam-odpowiedział i przytulił mnie.
Nie mogłam się teraz na niego gniewać, nie na to, że wykonuje swoją pracę. Musiałam to wszystko zaakceptować i zrozumieć.
Resztę popołudnia spędziliśmy wtuleni w siebie. Rozmawialiśmy o wszystkim co się dało. Czas leciał niesamowicie szybko. Z wielką niechęcią musieliśmy się pożegnać. Niestety nie mogliśmy się nigdzie razem wyjść, ani nie mogłam z nim jechać na lotnisko, ponieważ Justin ma 'dziewczynę'.
-Będę za tobą bardzo tęsknił-powiedział Justin mocno mnie tuląc do siebie.
-Ja za tobą też-odpowiedziałam patrząc w jego oczy.
-Kocham cię Megan-powiedział Justin, a w moich oczach pojawiły się łzy. Przez całe ciało przeszły mnie ciarki.
-Ja Ciebie też-odpowiedziałam i nasze usta złączyły się. Całowaliśmy się bardzo długo. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę, że to pożegnanie na bardzo długi czas.
-Muszę iść-powiedział chłopak przerywając nasz pocałunek.
-Wiem. Pamiętaj, że jesteś dla mnie najważniejszy. Będę na ciebie czekać z niecierpliwością-powiedziałam po czym ostatni raz go mocno przytuliłam.
Oderwaliśmy się od siebie i Justin wyszedł. Otarłam spływające łzy i poszłam do kuchni. Usiadłam przy stole i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Już w tej chwili czułam bardzo dużo pustkę wewnątrz mnie.
Siedziałam tak dopóki zegarek wiszące na ścianie nie wskazał godziny 16, wiedziałam, że Justin leci już do domu więc wzięłam się za porządki chcąc się czymś zająć. Posprzątałam całe mieszkanie, a po chwili do środka weszła ciocia.
-Jak tutaj czysto-powiedziała posyłając mi uśmiech.
-Efekt mojej nudy.
-A gdzie Justin ?-zapytała
-Poleciał do domu. Musiał już wracać-odpowiedziałam smutna.
-A kiedy znowu tutaj wpadnie ?-zapytała ciocia kładąc zakupy na stole w kuchni.
-Jutro wieczorem ruszają w trasę na 2 miesiące-powiedziałam odkładając produkty na szafkę.
-Żartujesz ?
-Nie-odpowiedziałam i żadna z nas nic już nie powiedziała.
Wiedziałam, że te 2 miesiące będą ciężkie i pełne tęsknoty. Już teraz mi go bardzo brakowało, a co będzie za tydzień czy dwa. Musimy być silni.
Miesiąc później....
Czas naprawdę szybko płynie. Myślałam, że będzie mi trudniej wytrzymać bez Justina, jednak czas tak szybko leci, że już połowa za nami. Codziennie wieczorami rozmawiamy i wymieniamy się opowieściami. Justin jest naprawdę szczęśliwy. Słyszę to w jego głosie jak opowiada o koncertach. Mam nadzieję, że ta druga połowa równie szybko zleci i już za chwilę będziemy razem.
-Idę do sklepu-krzyknęłam cioci zakładając buty.
Wyszłam na zewnątrz i momentalnie poczułam jesienny wiatr. Nasunęłam mocniej czapkę na głowę i weszłam do pobliskiego marketu. Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy, wzięłam zakupy i skierowałam się do domu. W między czasie kilka osób mnie rozpoznało i dałam im swój autograf co było naprawdę bardzo przyjemne. Z wielkim uśmiechem ruszyłam w dalszą drogę.
Już prawię dotarłam pod mieszkanie, gdy w jednym ze sklepików zobaczyłam gazetę, której artykuł spowodował, że zakupy wypadły mi z rąk. Myślałam, że to przewidzenie, wręcz o tym marzyłam. Całe moje ciało opanowała złość....
Prezent mikołajkowy : )
Liczę na was w komentarzach :*
26 listopada 2014
Rozdział 25
-Musimy bardzo poważnie porozmawiać-powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-O czym ?-zapytałam.
-O nas, kupiłem dla ciebie bukiet. Muszę ci wszystko wyjaśnić-powiedział wręczając mi kwiaty. Wpuściłam chłopaka do środka, a bukiet umieściłam w wazonie w moim pokoju. Usiedliśmy na sofie.
-To nie tak jak myślisz-zaczął chłopak, a ja nie byłam pewna o czym on mówi.
-Co masz na myśli ?-zapytałam patrząc na niego.
-Wiem, że widziałaś mnie na przyjęciu z Jasmine, ale to zupełnie nie tak jak myślisz-powiedział.
-Aa, czyli tak się nazywa twoja dziewczyna-powiedziałam z sarkazmem.
-Ona nie jest moją dziewczyną. Pozwól mi wyjaśnić-powiedział Justin, a ja milczałam pozwalając mu tym samym kontynuować.-Pokazuje się z nią publicznie, ponieważ za niedługo ruszam w moją pierwszą trasę i muszę zrobić wokół siebie szum. Mój manager to wszystko zorganizował i nie miałem wyjścia, musiałem sie zgodzić na to wszystko. Nic poza tym, że się razem pokazujemy nas nie łączy. Przysięgam-powiedział i czekał na moją reakcję.
-Dzwoniłam do ciebie po imprezie-powiedziałam czując złość na samo wspomnienie tamtej rozmowy.
-Jak to ?-zapytał zaskoczony.
-Twoja dziewczyna powiedziała, że jesteś w łazience-odpowiedziałam zła.
-Nie powiedziała mi nic o tym, że dzwoniłaś. Byliśmy w centrum handlowym wtedy i zostawiłem komórkę na stoliku-powiedział, a cała złość momentalnie odpłynęła.
-Czyli nic poważnego cię z nią nie łączy ?-zapytałam chcąc mieć pewność.
-Nic, a nic. Przysięgam Megan i proszę cię wybacz-odpowiedział i posłał mi uśmiech co ja odwzajemniłam.
-Wybaczam-zaśmiałam się, a chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Nie chcąc być dłużna mocno go objęłam i ułożyłam swoją głowę na jego torsie.
-Tęskniłem za tobą-wyszeptał mi do ucha.
-Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo ja za tobą tęskniłam-odpowiedziałam, a chłopak pocałował mnie w głowę. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie i delektowaliśmy się wspólną chwilą.
-Do kiedy tutaj zostajesz ?-zapytałam patrząc w jego piękne oczy.
-Do jutra-posłał mi delikatny uśmiech.
Siedzieliśmy tak wtuleni około 30 minut, aż do domu wróciła ciocia. Weszła do domu niepewnie patrząc na nas. Nie wiedziała co jest grane.
-Ciociu, chciałam Ci kogoś przedstawić-wstałam, a Justin za mną, stanęliśmy przy cioci.
-Wiem kto to jest-powiedziała oschle. Wiedziałam, że nie przepada za Justinem przez to wszystko.
-Ciociu to Justin, Justin to moja kochana ciocia-zignorowałam jej słowa i ich sobie przedstawiłam.
-Bardzo miło mi panią poznać-Justin podał cioci dłoń, a ta ją uścisnęła i poszła bez słowa do kuchni. Rozumiałam ją w tej chwili i nie miałam o to pretensji.
-Justin, idź do mojego pokoju, tutaj pierwszy po lewej-powiedziałam do chłopaka wskazując na drzwi od mojego pokoju. Justin bez słowa udał się tam.
-Ciociu zdaję sobie sprawę, że on naprawdę wiele razy mnie skrzywdził, ale to jest chłopak, którego kocham najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie żebym mogła go znowu stracić-powiedziałam patrząc jej prosto w oczy.
-Megan, ja tylko chcę twojego szczęścia-odpowiedziała ciocia posyłając mi uśmiech.
-Czyli już będziesz dla niego milsza ?-zapytałam.
-Tak, postaram się, a teraz już idź do niego-ciocia się zaśmiała, a ja poszłam do mojego pokoju gdzie Justin na mnie czekał.
-Jestem-powiedziałam wchodząc do pokoju. Justin stał oparty o ścianę i patrzył na mnie.
-Mam pewien pomysł. Chodźmy gdzieś na spacer, spędźmy jakoś przyjemnie ten dzień.
-Z miłą chęcią.
Zanim się przygotowałam do wyjścia to naprawde bardzo dużo czasu zleciało. Wyszliśmy z mieszkania cioci i przeszliśmy się do parku. Spędzaliśmy cudownie czas śmiejąc się i rozmawiając. Czułam się tak jak za dawnych czasów. Wtedy wszystko było takie łatwe i nie mieliśmy problemów. Czas nam upływał bardzo przyjemnie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że siedzimy już tutaj godzinę i jest późno.
-O cholera !-powiedział zły Justin, chwycił mnie za rękę i ciągnął w stronę nieoświetlonego terenu parku.
-Co ty wyprawiasz ?-zapytałam.
-Widziałem kolesia z aparatem, nie mogą nam zrobić zdjęć-powiedział rozglądając się w każdą stronę.
-Nie przesadzasz ?
-Nie może się wydać, że mój związek z Jasmine to fikcja, nie mogą nam robić zdjęć-powiedział, a ja się już przymknęłam i nic nie mówiłam więcej.
Po chwili, gdy już wyszliśmy z parku, Justin założył kaptur i skierowaliśmy się w kierunku mojego domu. Nic się nie odzywałam, a Justin chyba to wyczuł, bo co chwile patrzył na mnie.
Całą drogę przeszliśmy w ciszy, żadne z nas nic nie mówiło. Otworzyłam drzwi do budynku, a chłopak puścił mnie przodem.
-Megan, zaczekaj-zatrzymał mnie, łapiąc za dłoń.
-Tak ?
-Musisz mnie zrozumieć, to nie jest takie łatwe i muszę przestrzegać tego co mi każą-powiedział patrząc na mnie.
-Rozumiem, muszę zrozumieć, że masz już dziewczynę.
-To tylko mały szum, jeszcze trochę i to zakończymy.
-Dobrze, przecież to twoje życie, nie mogę w nie ingerować-odpowiedziałam patrząc na niego.
-Megan, proszę cię-odezwał się chłopak, po czym chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Momentalnie zrobiło mi się o wiele cieplej.
-Dobrze, postaram się być bardziej wyrozumiała-odpowiedziałam, a Justin spojrzał mi głęboko w oczy.
Staliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w siebie. Żadne z nas nic nie mówiło, wystarczała nam cisza. Nagle Justin zaczął się do mnie zbliżać.
Pragnęłam tego, pragnęłam bardzo mocno, posłałam mu szeroki uśmiech i już po chwili fala gorąca przeszła przez moje ciało, a motylki szalały. Poczułam jego usta na moich. Poczułam to czego tak bardzo mi brakowało.
Zaczęliśmy się całować tak jakbyśmy tego nigdy nie robili. Nasze języki wspólnie tańczyły. Czułam się niesamowicie w tej chwili i nie chciałam jej przerywać. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam tchu. Oparłam się o tors chłopaka wciąż mając zamknięte oczy i delektowałam się smakiem jego ust.
-Chciałbym z tobą zostać, ale jest już bardzo późno. Muszę wracać do hotelu-odezwał się Justin po dłuższej chwili.
-Wiem, ale zobaczymy się jeszcze jutro ?-zapytałam z nadzieją patrząc w jego oczy.
-Oczywiście, przyjdę rano, bo hotel mam blisko-odpowiedział z uśmiechem.
-To do zobaczenia Justin-pożegnałam się z chłopakiem mocno się do niego przytulając.
-Do jutra kochana-pocałował mnie w usta i skierował się do wyjścia. Pomachał mi na pożegnanie i wyszedł.
Pełna szczęścia weszłam do mieszkania. Miałam cichą nadzieję, że ciocia śpi jednak się myliłam. Spojrzała na mnie odrywając wzrok od książki.
-A Ty co masz taki wielki uśmiech ?-zapytała.
-A tak jakoś-zaśmiałam się i poszłam do pokoju, słyszałam jeszcze jak ciocia się zaśmiała.
Przebrałam się w piżamę, umyłam i z wielkim uśmiechem położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam smsa, którego właśnie dostałam.
"Leżę teraz i myślę o tym uczuciu jakie przeszło przez moje ciało, gdy się całowaliśmy. Było niesamowicie, jesteś niesamowita i cieszę się, że Cię poznałem. Zobaczymy się jutro i spędzimy razem miło czas, dobranoc Megan. Kolorowych snów :* Twój Justin"
Przeczytałam kilka razy wiadomość i z wielkim uśmiechem i szczęśliwa jak nigdy dotąd zamknęłąm oczy myśląc tylko o nim. O chłopaku, który skradł moje serce.
Tadaaam, i jest kolejny. Bardzo serdecznie Wam dziękuję za 4 komentarze. Widzę, że nowe osoby się pojawiają co jest wspaniałe i bardzo dziękuję : )
Powoli historia Megan i Justina zaczyna się układać, ale co ich jeszcze czeka ? Czy będą już do końca szczęśliwi ? Zostańcie z nimi, a wszystkiego się dowiecie <3
-Musimy bardzo poważnie porozmawiać-powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-O czym ?-zapytałam.
-O nas, kupiłem dla ciebie bukiet. Muszę ci wszystko wyjaśnić-powiedział wręczając mi kwiaty. Wpuściłam chłopaka do środka, a bukiet umieściłam w wazonie w moim pokoju. Usiedliśmy na sofie.
-To nie tak jak myślisz-zaczął chłopak, a ja nie byłam pewna o czym on mówi.
-Co masz na myśli ?-zapytałam patrząc na niego.
-Wiem, że widziałaś mnie na przyjęciu z Jasmine, ale to zupełnie nie tak jak myślisz-powiedział.
-Aa, czyli tak się nazywa twoja dziewczyna-powiedziałam z sarkazmem.
-Ona nie jest moją dziewczyną. Pozwól mi wyjaśnić-powiedział Justin, a ja milczałam pozwalając mu tym samym kontynuować.-Pokazuje się z nią publicznie, ponieważ za niedługo ruszam w moją pierwszą trasę i muszę zrobić wokół siebie szum. Mój manager to wszystko zorganizował i nie miałem wyjścia, musiałem sie zgodzić na to wszystko. Nic poza tym, że się razem pokazujemy nas nie łączy. Przysięgam-powiedział i czekał na moją reakcję.
-Dzwoniłam do ciebie po imprezie-powiedziałam czując złość na samo wspomnienie tamtej rozmowy.
-Jak to ?-zapytał zaskoczony.
-Twoja dziewczyna powiedziała, że jesteś w łazience-odpowiedziałam zła.
-Nie powiedziała mi nic o tym, że dzwoniłaś. Byliśmy w centrum handlowym wtedy i zostawiłem komórkę na stoliku-powiedział, a cała złość momentalnie odpłynęła.
-Czyli nic poważnego cię z nią nie łączy ?-zapytałam chcąc mieć pewność.
-Nic, a nic. Przysięgam Megan i proszę cię wybacz-odpowiedział i posłał mi uśmiech co ja odwzajemniłam.
-Wybaczam-zaśmiałam się, a chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Nie chcąc być dłużna mocno go objęłam i ułożyłam swoją głowę na jego torsie.
-Tęskniłem za tobą-wyszeptał mi do ucha.
-Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo ja za tobą tęskniłam-odpowiedziałam, a chłopak pocałował mnie w głowę. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie i delektowaliśmy się wspólną chwilą.
-Do kiedy tutaj zostajesz ?-zapytałam patrząc w jego piękne oczy.
-Do jutra-posłał mi delikatny uśmiech.
Siedzieliśmy tak wtuleni około 30 minut, aż do domu wróciła ciocia. Weszła do domu niepewnie patrząc na nas. Nie wiedziała co jest grane.
-Ciociu, chciałam Ci kogoś przedstawić-wstałam, a Justin za mną, stanęliśmy przy cioci.
-Wiem kto to jest-powiedziała oschle. Wiedziałam, że nie przepada za Justinem przez to wszystko.
-Ciociu to Justin, Justin to moja kochana ciocia-zignorowałam jej słowa i ich sobie przedstawiłam.
-Bardzo miło mi panią poznać-Justin podał cioci dłoń, a ta ją uścisnęła i poszła bez słowa do kuchni. Rozumiałam ją w tej chwili i nie miałam o to pretensji.
-Justin, idź do mojego pokoju, tutaj pierwszy po lewej-powiedziałam do chłopaka wskazując na drzwi od mojego pokoju. Justin bez słowa udał się tam.
-Ciociu zdaję sobie sprawę, że on naprawdę wiele razy mnie skrzywdził, ale to jest chłopak, którego kocham najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie żebym mogła go znowu stracić-powiedziałam patrząc jej prosto w oczy.
-Megan, ja tylko chcę twojego szczęścia-odpowiedziała ciocia posyłając mi uśmiech.
-Czyli już będziesz dla niego milsza ?-zapytałam.
-Tak, postaram się, a teraz już idź do niego-ciocia się zaśmiała, a ja poszłam do mojego pokoju gdzie Justin na mnie czekał.
-Jestem-powiedziałam wchodząc do pokoju. Justin stał oparty o ścianę i patrzył na mnie.
-Mam pewien pomysł. Chodźmy gdzieś na spacer, spędźmy jakoś przyjemnie ten dzień.
-Z miłą chęcią.
Zanim się przygotowałam do wyjścia to naprawde bardzo dużo czasu zleciało. Wyszliśmy z mieszkania cioci i przeszliśmy się do parku. Spędzaliśmy cudownie czas śmiejąc się i rozmawiając. Czułam się tak jak za dawnych czasów. Wtedy wszystko było takie łatwe i nie mieliśmy problemów. Czas nam upływał bardzo przyjemnie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że siedzimy już tutaj godzinę i jest późno.
-O cholera !-powiedział zły Justin, chwycił mnie za rękę i ciągnął w stronę nieoświetlonego terenu parku.
-Co ty wyprawiasz ?-zapytałam.
-Widziałem kolesia z aparatem, nie mogą nam zrobić zdjęć-powiedział rozglądając się w każdą stronę.
-Nie przesadzasz ?
-Nie może się wydać, że mój związek z Jasmine to fikcja, nie mogą nam robić zdjęć-powiedział, a ja się już przymknęłam i nic nie mówiłam więcej.
Po chwili, gdy już wyszliśmy z parku, Justin założył kaptur i skierowaliśmy się w kierunku mojego domu. Nic się nie odzywałam, a Justin chyba to wyczuł, bo co chwile patrzył na mnie.
Całą drogę przeszliśmy w ciszy, żadne z nas nic nie mówiło. Otworzyłam drzwi do budynku, a chłopak puścił mnie przodem.
-Megan, zaczekaj-zatrzymał mnie, łapiąc za dłoń.
-Tak ?
-Musisz mnie zrozumieć, to nie jest takie łatwe i muszę przestrzegać tego co mi każą-powiedział patrząc na mnie.
-Rozumiem, muszę zrozumieć, że masz już dziewczynę.
-To tylko mały szum, jeszcze trochę i to zakończymy.
-Dobrze, przecież to twoje życie, nie mogę w nie ingerować-odpowiedziałam patrząc na niego.
-Megan, proszę cię-odezwał się chłopak, po czym chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Momentalnie zrobiło mi się o wiele cieplej.
-Dobrze, postaram się być bardziej wyrozumiała-odpowiedziałam, a Justin spojrzał mi głęboko w oczy.
Staliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w siebie. Żadne z nas nic nie mówiło, wystarczała nam cisza. Nagle Justin zaczął się do mnie zbliżać.
Pragnęłam tego, pragnęłam bardzo mocno, posłałam mu szeroki uśmiech i już po chwili fala gorąca przeszła przez moje ciało, a motylki szalały. Poczułam jego usta na moich. Poczułam to czego tak bardzo mi brakowało.
Zaczęliśmy się całować tak jakbyśmy tego nigdy nie robili. Nasze języki wspólnie tańczyły. Czułam się niesamowicie w tej chwili i nie chciałam jej przerywać. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam tchu. Oparłam się o tors chłopaka wciąż mając zamknięte oczy i delektowałam się smakiem jego ust.
-Chciałbym z tobą zostać, ale jest już bardzo późno. Muszę wracać do hotelu-odezwał się Justin po dłuższej chwili.
-Wiem, ale zobaczymy się jeszcze jutro ?-zapytałam z nadzieją patrząc w jego oczy.
-Oczywiście, przyjdę rano, bo hotel mam blisko-odpowiedział z uśmiechem.
-To do zobaczenia Justin-pożegnałam się z chłopakiem mocno się do niego przytulając.
-Do jutra kochana-pocałował mnie w usta i skierował się do wyjścia. Pomachał mi na pożegnanie i wyszedł.
Pełna szczęścia weszłam do mieszkania. Miałam cichą nadzieję, że ciocia śpi jednak się myliłam. Spojrzała na mnie odrywając wzrok od książki.
-A Ty co masz taki wielki uśmiech ?-zapytała.
-A tak jakoś-zaśmiałam się i poszłam do pokoju, słyszałam jeszcze jak ciocia się zaśmiała.
Przebrałam się w piżamę, umyłam i z wielkim uśmiechem położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam smsa, którego właśnie dostałam.
"Leżę teraz i myślę o tym uczuciu jakie przeszło przez moje ciało, gdy się całowaliśmy. Było niesamowicie, jesteś niesamowita i cieszę się, że Cię poznałem. Zobaczymy się jutro i spędzimy razem miło czas, dobranoc Megan. Kolorowych snów :* Twój Justin"
Przeczytałam kilka razy wiadomość i z wielkim uśmiechem i szczęśliwa jak nigdy dotąd zamknęłąm oczy myśląc tylko o nim. O chłopaku, który skradł moje serce.
Tadaaam, i jest kolejny. Bardzo serdecznie Wam dziękuję za 4 komentarze. Widzę, że nowe osoby się pojawiają co jest wspaniałe i bardzo dziękuję : )
Powoli historia Megan i Justina zaczyna się układać, ale co ich jeszcze czeka ? Czy będą już do końca szczęśliwi ? Zostańcie z nimi, a wszystkiego się dowiecie <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)