26 listopada 2014

Rozdział 25

-Musimy bardzo poważnie porozmawiać-powiedział patrząc mi prosto w oczy.
-O czym ?-zapytałam.
-O nas, kupiłem dla ciebie bukiet. Muszę ci wszystko wyjaśnić-powiedział wręczając mi kwiaty. Wpuściłam chłopaka do środka, a bukiet umieściłam w wazonie w moim pokoju. Usiedliśmy na sofie.
-To nie tak jak myślisz-zaczął chłopak, a ja nie byłam pewna o czym on mówi.
-Co masz na myśli ?-zapytałam patrząc na niego.
-Wiem, że widziałaś mnie na przyjęciu z Jasmine, ale to zupełnie nie tak jak myślisz-powiedział.
-Aa, czyli tak się nazywa twoja dziewczyna-powiedziałam z sarkazmem.
-Ona nie jest moją dziewczyną. Pozwól mi wyjaśnić-powiedział Justin, a ja milczałam pozwalając mu  tym samym kontynuować.-Pokazuje się z nią publicznie, ponieważ za niedługo ruszam w moją pierwszą trasę i muszę zrobić wokół siebie szum. Mój manager to wszystko zorganizował i nie miałem wyjścia, musiałem sie zgodzić na to wszystko. Nic poza tym, że się razem pokazujemy nas nie łączy. Przysięgam-powiedział i czekał na moją reakcję.
-Dzwoniłam do ciebie po imprezie-powiedziałam czując złość na samo wspomnienie tamtej rozmowy.
-Jak to ?-zapytał zaskoczony.
-Twoja dziewczyna powiedziała, że jesteś w łazience-odpowiedziałam zła.
-Nie powiedziała mi nic o tym, że dzwoniłaś. Byliśmy w centrum handlowym wtedy i zostawiłem komórkę na stoliku-powiedział, a cała złość momentalnie odpłynęła.
-Czyli nic poważnego cię z nią nie łączy ?-zapytałam chcąc mieć pewność.
-Nic, a nic. Przysięgam Megan i proszę cię wybacz-odpowiedział i posłał mi uśmiech co ja odwzajemniłam.
-Wybaczam-zaśmiałam się, a chłopak mocno mnie do siebie przytulił. Nie chcąc być dłużna mocno go objęłam i ułożyłam swoją głowę na jego torsie.
-Tęskniłem za tobą-wyszeptał mi do ucha.
-Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak bardzo ja za tobą tęskniłam-odpowiedziałam, a chłopak pocałował mnie w głowę. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie i delektowaliśmy się wspólną chwilą.
-Do kiedy tutaj zostajesz ?-zapytałam patrząc w jego piękne oczy.
-Do jutra-posłał mi delikatny uśmiech.
Siedzieliśmy tak wtuleni około 30 minut, aż do domu wróciła ciocia. Weszła do domu niepewnie patrząc na nas. Nie wiedziała co jest grane.
-Ciociu, chciałam Ci kogoś przedstawić-wstałam, a Justin za mną, stanęliśmy przy cioci.
-Wiem kto to jest-powiedziała oschle. Wiedziałam, że nie przepada za Justinem przez to wszystko.
-Ciociu to Justin, Justin to moja kochana ciocia-zignorowałam jej słowa i ich sobie przedstawiłam.
-Bardzo miło mi panią poznać-Justin podał cioci dłoń, a ta ją uścisnęła i poszła bez słowa do kuchni. Rozumiałam ją w tej chwili i nie miałam o to pretensji.
-Justin, idź do mojego pokoju, tutaj pierwszy po lewej-powiedziałam do chłopaka wskazując na drzwi od mojego pokoju. Justin bez słowa udał się tam.
-Ciociu zdaję sobie sprawę, że on naprawdę wiele razy mnie skrzywdził, ale to jest chłopak, którego kocham najmocniej na świecie i nie wyobrażam sobie żebym mogła go znowu stracić-powiedziałam patrząc jej prosto w oczy.
-Megan, ja tylko chcę twojego szczęścia-odpowiedziała ciocia posyłając mi uśmiech.
-Czyli już będziesz dla niego milsza ?-zapytałam.
-Tak, postaram się, a teraz już idź do niego-ciocia się zaśmiała, a ja poszłam do mojego pokoju gdzie Justin na mnie czekał.
-Jestem-powiedziałam wchodząc do pokoju. Justin stał oparty o ścianę i patrzył na mnie.
-Mam pewien pomysł. Chodźmy gdzieś na spacer, spędźmy jakoś przyjemnie ten dzień.
-Z miłą chęcią.

Zanim się przygotowałam do wyjścia to naprawde bardzo dużo czasu zleciało. Wyszliśmy z mieszkania cioci i przeszliśmy się do parku. Spędzaliśmy cudownie czas śmiejąc się i rozmawiając. Czułam się tak jak za dawnych czasów. Wtedy wszystko było takie łatwe i nie mieliśmy problemów. Czas nam upływał bardzo przyjemnie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że siedzimy już tutaj godzinę i jest późno.
-O cholera !-powiedział zły Justin, chwycił mnie za rękę i ciągnął w stronę nieoświetlonego terenu parku.
-Co ty wyprawiasz ?-zapytałam.
-Widziałem kolesia z aparatem, nie mogą nam zrobić zdjęć-powiedział rozglądając się w każdą stronę.
-Nie przesadzasz ?
-Nie może się wydać, że mój związek z Jasmine to fikcja, nie mogą nam robić zdjęć-powiedział, a ja się już przymknęłam i nic nie mówiłam więcej.
Po chwili, gdy już wyszliśmy z parku, Justin założył kaptur i skierowaliśmy się w kierunku mojego domu. Nic się nie odzywałam, a Justin chyba to wyczuł, bo co chwile patrzył na mnie.
Całą drogę przeszliśmy w ciszy, żadne z nas nic nie mówiło. Otworzyłam drzwi do budynku, a chłopak puścił mnie przodem.
-Megan, zaczekaj-zatrzymał mnie, łapiąc za dłoń.
-Tak ?
-Musisz mnie zrozumieć, to nie jest takie łatwe i muszę przestrzegać tego co mi każą-powiedział patrząc na mnie.
-Rozumiem, muszę zrozumieć, że masz już dziewczynę.
-To tylko mały szum, jeszcze trochę i to zakończymy.
-Dobrze, przecież to twoje życie, nie mogę w nie ingerować-odpowiedziałam patrząc na niego.
-Megan, proszę cię-odezwał się chłopak, po czym chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Momentalnie zrobiło mi się o wiele cieplej.
-Dobrze, postaram się być bardziej wyrozumiała-odpowiedziałam, a Justin spojrzał mi głęboko w oczy.
Staliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w siebie. Żadne z nas nic nie mówiło, wystarczała nam cisza. Nagle Justin zaczął się do mnie zbliżać.
Pragnęłam tego, pragnęłam bardzo mocno, posłałam mu szeroki uśmiech i już po chwili fala gorąca przeszła przez moje ciało, a motylki szalały. Poczułam jego usta na moich. Poczułam to czego tak bardzo mi brakowało.

Zaczęliśmy się całować tak jakbyśmy tego nigdy nie robili. Nasze języki wspólnie tańczyły. Czułam się niesamowicie w tej chwili i nie chciałam jej przerywać. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam tchu. Oparłam się o tors chłopaka wciąż mając zamknięte oczy i delektowałam się smakiem jego ust.
-Chciałbym z tobą zostać, ale jest już bardzo późno. Muszę wracać do hotelu-odezwał się Justin po dłuższej chwili.
-Wiem, ale zobaczymy się jeszcze jutro ?-zapytałam  z nadzieją patrząc w jego oczy.
-Oczywiście, przyjdę rano, bo hotel mam blisko-odpowiedział z uśmiechem.
-To do zobaczenia Justin-pożegnałam się z chłopakiem mocno się do niego przytulając.
-Do jutra kochana-pocałował mnie w usta i skierował się do wyjścia. Pomachał mi na pożegnanie i wyszedł.

Pełna szczęścia weszłam do mieszkania. Miałam cichą nadzieję, że ciocia śpi jednak się myliłam. Spojrzała na mnie odrywając wzrok od książki.
-A Ty co masz taki wielki uśmiech ?-zapytała.
-A tak jakoś-zaśmiałam się i poszłam do pokoju, słyszałam jeszcze jak ciocia się zaśmiała.
Przebrałam się w piżamę, umyłam i z wielkim uśmiechem położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam smsa, którego właśnie dostałam.

"Leżę teraz i myślę o tym uczuciu jakie przeszło przez moje ciało, gdy się całowaliśmy. Było niesamowicie, jesteś niesamowita i cieszę się, że Cię poznałem. Zobaczymy się jutro i spędzimy razem miło czas, dobranoc Megan. Kolorowych snów :* Twój Justin"
Przeczytałam kilka razy wiadomość i z wielkim uśmiechem i szczęśliwa jak nigdy dotąd zamknęłąm oczy myśląc tylko o nim. O chłopaku, który skradł moje serce.



Tadaaam, i jest kolejny. Bardzo serdecznie Wam dziękuję za 4 komentarze. Widzę, że nowe osoby się pojawiają co jest wspaniałe i bardzo dziękuję : )
Powoli historia Megan i Justina zaczyna się układać, ale co ich jeszcze czeka ? Czy będą już do końca szczęśliwi ? Zostańcie z nimi, a wszystkiego się dowiecie <3








5 komentarzy: