25 czerwca 2014

Rozdział 12:

-Nie zgrywaj się ! Dobrze wiesz o co mi chodzi, wszyscy mówią o waszych zaręczynach-powiedziałam, a łza spłynęła po moim policzku. W tej chwili nie miałam siły na nic. Osunęłam się po ścianie w dół, a łzy coraz szybciej spływały po moich policzkach. Justin nadal stał w tej samej pozycji, spojrzałam na niego, a ten bez słowa wybiegł z mojego domu trzaskając drzwiami. Po chwili usłyszałam jak odjeżdża z piskiem opon. Dobrze wiedziałam dokąd pojechał. Po dłuższej chwili siedzenia na ziemi przeniosłam się na sofę. Czułam się okropnie w tej chwili, ale w ostatnim czasie się przyzwyczaiłam do tego. Nie pamiętam już nawet dnia kiedy się uśmiechałam przez cały czas. Czując jak kolejna fala łez spływa po policzkach, zamknęłam oczy.

W mgnieniu oka znalazłem się pod jej domem. Jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak wściekły, emocje mną targały. Miałem już dość tych wszystkich kłamstw. Wchodząc do jej domu nawet nie zapukałem, szybkim tempem skierowałem się do jej pokoju.
-Jak mogłaś ?!-krzyknąłem, gdy tylko znalazłem się w pokoju. Miley spojrzała na mnie nie wiedząc o czym mówię. -Jak mogłaś mówić ludziom, że chcemy się pobrać ?!-krzyknąłem.
-To tylko mały żart, uspokój się. Przecież to nic takiego-odpowiedziała uśmiechając się do mnie, a ja czułem, że zaraz wybuchnę ze złości.
-Jak nic takiego ?! Mam już dość tego wszystkiego, to koniec !-krzyknąłem wściekły i wyszedłem.
-Justin, zaczekaj !-Miley za mną biegła, zatrzymała mnie przy samochodzie.
-Czego jeszcze chcesz ?-zapytałem.
-Jak to koniec ? Chyba sobie żartujesz. Przecież to był głupi żart-odpowiedziała nie dowierzając chyba w to co się właśnie stało.
-Żart czy nie, to już nie ważne. Koniec z nami-powiedziałem po czym wsiadłem do samochodu chcąc odjechać. Miley  stanęła przed maską zagradzając mi wyjazd.
-Nie zostawisz mnie dla tej szamty, ona nie jest tego warta-powiedziała zaciskając zęby.
-Odsuń się, bo chcę jechać-powiedziałem zły odpalając silnik.
-Nie możesz mnie zostawić, nie dla niej ! Dlaczego ona ? Hmm ? Jest dobra w łóżku ? Daje ci dupy ? Jest dziwką ! Kochasz mnie !-zaczęła krzyczeć, a ja nie mogłem jej słuchać. Wycofałem samochód, wyminąłem ją i odjechałem słysząc jej krzyki.
Skierowałem się do domu Megan. Muszę z nią poważnie porozmawiać, należą się jej przeprosiny. W ostatnim czasie to ona najwięcej cierpiała i to tylko z mojej winy. Byłem na siebie naprawdę wściekły. Zaparkowałem pod jej domem, po czym skierowałem się do wejścia. Zapukałem lecz nikt nie otwierał. Wszedłem do środka, rozejrzałem się i zauważyłem ją śpiącą na sofie. Podszedłem bliżej i na nią spojrzałem. Była blada jak ściana, oczy popuchnięte od płaczu, pod okiem resztki śladów po siniaku, wyglądała okropnie. Ani trochę nie przypominała dziewczyny, którą tak dobrze znałem. A wszystko to, to moja wina. Przeze mnie tak wygląda. Patrząc tak na nią oczy mi się zaszkliły. Tak bardzo ją skrzywdziłem.
Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 12:00. Postanowiłem przenieść Megan do jej pokoju, powoli się do niej zbliżyłem i wziąłem ją delikatnie na ręce. Na szczęście się nie obudziła. Powoli przeniosłem ją do jej pokoju i ułożyłem na łóżku. Chciałem wyjść z pokoju, ale usłyszałem jej głos.
-Połóż się przy  mnie-powiedziała zaspanym głosem, a ja bez wahanie wykonałem jej prośbę. Megan objęła mnie i powróciła do spania.
Leżałem tak z nią do 14:00. Myślałem o tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło i uświadomiłem sobie, że nie mogę jej stracić. Nie po tym wszystkim co przeszliśmy. Mam nadzieję, że teraz wybaczy mi ona wszystko i będzie już tylko lepiej.
-Dzień dobry-powiedziałem do niej, gdy otworzyła oczy.
-Hej-odpowiedziała zaspana.
-Wyspałaś się chociaż troszkę ?
-Czuję się już troszeczkę lepiej-odpowiedziała patrząc na mnie.
-To dobrze, zabieram Cię dziś na spacer. Musisz się trochę rozluźnić.
Megan nic już nie odpowiedziała, leżeliśmy jeszcze chwilę, a później wstała i przygotowała się do wyjścia.
-Możemy iść-powiedziała, stając przede mną. Wstałem z łóżka i skierowaliśmy się do mojego samochodu. Postanowiłem zabrać ją na plażę. Jechaliśmy w ciszy, żadne z nas nic nie mówiło. Po dotarciu na miejsce spacerowaliśmy brzegiem oceanu.
-Chciałem cię przeprosić i proszę, żebyś mi wybaczyła wszystko-powiedziałem, gdy się zatrzymaliśmy i spojrzałem jej w oczy.
-Chciałabym zapomnieć o tym wszystkim-odpowiedziała spuszczając wzrok. Zapadła między nami cisza. Ująłem jej twarz w dłonie i spojrzałem głęboko w oczy, opieraliśmy się czołami o siebie.
-Popełniłem dużo błędów w ostatnim czasie, których bardzo żałuje. Zdałem sobie sprawę, że z żadną dziewczyną się tak nie czuje jak z Tobą. Tylko przy tobie jestem w pełni szczęśliwy-powiedziałem i zatopiliśmy się we własnych oczach. Po pewnej chwili zacząłem się do niej zbliżać, dzieliło nas kilka milimetrów, a Megan odwróciła twarz w bok.
-Co z Miley ?-zapytała, a ja poczułem złość, gdy o niej wspomniała.
-To już zamknięty rozdział i zakończony. Nie chcę do tego wracać, chcę zapomnieć-odpowiedziałem, po czym chwyciłem jej dłoń i poszliśmy dalej.
Spacerowaliśmy do 18:00, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-Wracamy do domu ?-zapytała Megan, a ja przytaknąłem. Skierowaliśmy się do samochodu.


-Zamawiamy pizze ?-zapytał Justin, gdy weszliśmy do mojego domu.
-Pewnie, zgłodniałam trochę-odpowiedziałam po czym usiadłam na sofę w salonie. Chłopak nic już nie odpowiedział tylko zamówił nam kolację. Patrzyłam tak na niego i mimo wszystkich złych rzeczy, które się ostatnio działy to za nim tęskniłam. Miałam ochotę w tym momencie rzucić mu się w ramiona. Nie mogłam już sama przed sobą ukrywać prawdy. Byłam w nim zakochana bezgranicznie.
-Słuchasz mnie ?-pytanie chłopaka sprowadziło mnie na ziemię.
-Trochę się zamyśliłam, co mówiłeś ?-zapytałam, a Justin usiadł obok mnie.
-Pytałem o plany na resztę wakacji.
-Nie mam żadnych, chce je spędzić z przyjaciółmi-odpowiedziałam, a Justin się uśmiechnął.
Siedzieliśmy w ciszy, żadne z nas nic nie mówiło i nie przeszkadzało nam to. Czułam jego wzrok na sobie, odwróciłam  głowę i na niego spojrzałam. Patrzyliśmy sobie w oczy i wiedziałam do czego Justin zmierza, powoli się do mnie zbliżał. Dzieliło nas już kilka centymetrów, aż w końcu poczułam jego ciepłe usta na moich. Delikatnie musnął moje wargi. Fala gorąca przepłynęła przez moje ciało. Czułam motylki w moim brzuchu, w tej chwili byłam naprawdę szczęśliwa. Justin oderwał się ode mnie i spojrzał w moje oczy.
-Wyjedźmy gdzieś-stwierdził nagle, a ja myślałam, że się przesłyszałam.

Jest rozdział i mam nadzieję, że pojawi się jakaś większa liczba komentarzy pod nim : )
Jutro wyjeżdżam i rozdział kolejny pojawi się w połowie lipca. Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie i będziecie tutaj nadal zaglądać. Mam ogromną nadzieję, że liczba osób czytających się powiększy i proszę o komentowanie, ponieważ chciałabym wiedzieć ile osób to czyta : )
Buziaki dla Was i do następnego : )
Udanych wakacji <3



22 czerwca 2014

Rozdział 11:

Po wyjściu Megan i Liama długo jeszcze siedzieliśmy w ogrodzie Jessici. W ostatnim czasie wszystko mnie przybijało, szczególnie ta cała sytuacja z Megan. Muszę w końcu od tego odpocząć.
-Kiedy mnie odwieziesz ?-zapytała Miley wyrywając mnie z zamyślenia.
-A chcesz już wracać ?-zapytałem.
-Muszę dziś być wcześniej w domu-odpowiedziała.
-Możemy jechać-odpowiedziałem uświadamiając sobie, że sam chce już jechać do domu. Spakowaliśmy swoje rzeczy po czym pożegnałem się z Chazem, chciałem przytulić Jessice, ale ta się odsunęła. Wyczułem, że coś jest nie tak, ale dziś już nie miałem siły na nic. Bez słowa wyszliśmy z jej ogrodu. Całą drogę przejechaliśmy  w ciszy. Odwiozłem Miley do domu, a sam skierowałem się do mojego domu. Po wejściu do niego poszedłem do pokoju. Wziąłem szybki prysznic po czym położyłem się do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
                                       *
-Justin !-usłyszałem straszny krzyk Megan. Zacząłem biec w kierunku, z którego było słychać jej głos. -Justin ! Pomóż mi !-biegłem ile sił w nogach, aż w końcu znalazłem się przy niej. Leżała tam, cała we krwi.
-Megan ! Co Ci jest ?-zapytałem klękając przy niej. Nic już nie powiedziała tylko odsłoniła swój brzuch. Sączyła się z niego krew. Nie wiedziałem co się dzieje, widziałem jak jej oczy w coraz to szybszym tempie się zamykają, zerwałem z siebie koszulkę po czym przyłożyłem ją do rany. Starając się zatamować krwotok zadzwoniłem po pogotowie, nikt nie odbierał telefonu, nie wiedziałem co się dzieje.
-Megan ! Ocknij się, błagam !-krzyczałem do niej, a ona ledwo ruszała powiekami. -Kto Ci to zrobił ?-zapytałem przerażony, czując jak łzy płyną po moich policzkach. Ona nic nie odpowiedziała tylko spojrzała za mnie, skierowałem wzrok za mnie, a tam stała Miley. Miała w ręce nóż i uśmiechała się szyderczo. Czułem jak serce bije mi jak oszalałe.
-Coś Ty narobiła ?!-zapytałem przerażony.
-Ona mi Cię nie odbierze-odpowiedziała dziewczyna,po czym podbiegła do nas i wyrwała mi ciało Megan z rąk. Uniosła rękę do góry chcąc wbić nóż w ciało dziewczyny.
-Nie !!!-krzyknąłem rzucając się na dziewczynę.
                                     *
Obudziłem się cały zalany potem. Serce biło mi jak oszalałe.
-Co za porąbany sen-powiedziałem sam do siebie. Wstałem z łóżka uświadamiając sobie, że jest 21:00. Zdrzemnąłem się tylko na chwilę. Zszedłem do kuchni, po czym nalałem sobie szklankę wody. Wciąż miałem przed oczami widok zakrwawionej Megan. W jednej chwili wszystko do mnie wróciło, wszystkie nasze chwile razem spędzone. W jednej chwili uświadomiłem sobie co narobiłem. Jak ją skrzywdziłem. A do tego jeszcze jej słowa :" Nie potrafię już na was patrzeć, nie potrafię się pogodzić z tym, że cię tracę. Nie potrafię o Tobie przestać myśleć ". Krzywdzę ją na każdym kroku. A może to wszystko właśnie do tego zmierzało ? Może ta przyjaźń miała się inaczej skończyć  ? Megan jest naprawdę ładna, inteligentna, znam ją na wylot. Może popełniłem błąd ?-zastanowiłem się uświadamiając sobie, że odkąd przestaliśmy ze sobą rozmawiać coś jest nie tak, czegoś mi brakuje, a Miley mi tego nie daje. Położyłem się ponownie do łóżka myśląc o dziewczynie. W tym momencie nie myślałem o niej jak o przyjaciółce, w tym momencie zauważyłem ją z innej strony. Z tej, z której nigdy na nią nie patrzyłem.
-Muszę się z nią spotkać-powiedziałem sam do siebie czując ogromną chęć aby ją zobaczyć.

Wstałam około godziny 11:00, czułam się fatalnie. Zresztą w ostatnich dniach to już jest normalne. Nie pamiętam już nawet kiedy obudziłam się w dobrym nastroju i wyspana. Leniwie zwlokłam się z łóżka podchodząc do telefonu. Miałam nieodczytaną wiadomość od Liama o spotkanie. Nie miałam dziś ochoty nigdzie wychodzić, odpisałam, że nie dam rady i zeszłam na dół z chęcią zjedzenia czegoś dobrego. Weszłam do kuchni, a na blacie miałam już gotowe śniadanie. Naprawdę kocham moją mamę za to. Wzięłam miskę z płatkami po czym usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Nie leciało nic ciekawego, zjadłam i szukałam czegoś skacząc po kanałach. Po chwili zrezygnowana wyłączyłam telewizor i wróciłam do pokoju. Idąc do łazienki usłyszałam dźwięk telefonu, podeszłam do niego. Była nowa wiadomość od Justina. 'Musimy się spotkać'. Naprawdę nie miałam na to ochoty, nie chciałam go widzieć, chciałam dziś zostać sama. Odpisałam krótkie 'nie' i poszłam do łazienki.
Po dobrej godzinie opuściłam łazienkę czując się już troszeczkę lepiej, ubrałam świeże ciuchy, spięłam włosy. Spojrzałam na telefon. Nie było żadnej wiadomości. Ucieszyłam się szczerze mówiąc. Wzięłam książkę do ręki Nicholasa Sparksa i skierowałam się do ogrodu. Przechodząc przez hall ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam drzwi i już chciałam je zamknąć,ale chłopak przytrzymał je ręką, bez słowa wszedł do środka.
-Nie zaprosiłam cię -powiedziałam zła, a on nic nie mówiąc zamknął za sobą drzwi.
-Naprawdę musimy pogadać-odpowiedział.
-Mamy jeszcze o czym ? Chyba nie.
-Właśnie mamy, wczoraj o tym wszystkim myślałem, myślałem o tobie i wiem, że popełniłem wiele błędów. Nie tak to wszystko powinno wyglądać Megan-odpowiedział, a ja nie wiedziałam do czego on zmierza.
-Nie sądzisz, że juz za późno ?-zapytałam zła patrząc mu w oczy.
-Nigdy nie jest za późno-odpowiedział, a pomiędzy nami nastąpiła chwila ciszy. -Daj mi drugą szansę, nie zmarnuje jej, przysięgam-powiedział zbliżając się do mnie, cofnęłam się czując ścianę za sobą. Chłopak znalazł się przy mnie, a jego twarz była zdecydowanie za blisko mojej. Czułam jego oddech na sobie.
-A co z Miley ?-zapytałam przywołując w pamięci wczorajsze słowa Liama o zaręczynach. Poczułam jak ciśnienie mi się podnosi ze złości, odsunęłam się od chłopaka.
-To już nie to samo, jest coraz gorzej-odpowiedział, a ja miałam ochotę mu coś zrobić.
-Jest coraz gorzej, a się jej oświadczasz ?!-krzyknęłam zła patrząc na niego.
Justin był naprawdę zdziwiony moimi słowami, jakby o niczym nie wiedział.
-O czym ty mówisz ?-zapytał mnie patrząc jak na wariatkę.


Wiem, że długo nie dodawałam, ale nie było mnie w domu. Przepraszam Was. Niestety w czwartek znowu wyjeżdżam, aż na  3 tygodnie. Nie wiem jak będzie z rozdziałami. Mam nadzieję, że ten się Wam podoba: )
Do następnego : )

8 czerwca 2014

Rozdział 10:

Leżałam na leżaku czując jak reszta znajomych co chwile mi się przygląda. Nie miałam pojęcia o co im chodzi. Po chwili stał przy mnie Chaz.
-Czego ?-zapytałam, a on się głupio uśmiechnął. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Czemu do wody ani na chwilę nie wejdziesz ? -zapytał.
-Bo chcę się opalić-odpowiedziałam z ironią.
-Musisz się schłodzić -odpowiedział po czym wziął mnie na ręce i wskoczył do wody. Nawet mój krzyk nic nie zdziałał. Wypłynęłam na powierzchnie mając ochotę go zabić. Podpłynęłam do brzegu, a wszyscy na mnie patrzyli jak na ducha.
-O co wam chodzi ?-zapytałam wychodząc z basenu.
-Do twarzy ci z tym kolorem pod okiem-odpowiedziała wścibsko Miley, a ja w tym momencie uświadomiłam sobie, że makijaż mi spłynął. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Poczułam jak oczy mi się zaszkliły. Spojrzałam na przyjaciół. Miałam teraz cholerny żal do Chaza. Jessici przy nas nie było. Justin patrzył w całkiem innym kierunku, a tylko Liama wsparcie czułam w tej chwili. Gdy poczułam, że łza spływa po moim policzku nie chciałam już tutaj dłużej zostać. Ubrałam sukienkę na mokre ciało i skierowałam się do wyjścia z ogrodu.Przechodząc obok Miley i Justina dziewczyna zaczęła się śmiać. Zatrzymałam się, odwróciłam i spojrzałam na nich.
-Jesteście siebie warci. A pasujecie do siebie jak rzadko kto. Dajcie mi już oboje święty spokój, po prostu się odwalcie !-powiedziałam zła i wyszłam. Po raz kolejny miałam dość. Miałam dość wszystkiego przez nich.
-Megan ! Zaczekaj !-usłyszałam krzyk Liama i zatrzymałam się.
-Co ?-zapytałam zła ocierając łzy.
-Tak bardzo cię przepraszam, nie chciałem cię uderzyć-powiedział dotykając mojego policzka.
-W porządku-odpowiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Po chwili chłopak mnie przytulił. Potrzebowałam tego, potrzebowałam kogoś wsparcia. Nie miałam już siły na nic. Wtuliłam się w niego.
Nie wiem jak długo trwaliśmy w tym uścisku, ale wiedziałam, że musimy iść.
-Chodźmy już-odpowiedziałam, a on chwycił moją dłoń i skierowaliśmy się w kierunku mojego domu. Ani trochę mi nie przeszkadzało to, ze idziemy za rękę. Wręcz przeciwnie, dobrze się z tym czułam. Całą drogę szliśmy w ciszy.
-Wejdziesz ?-zapytałam gdy staliśmy pod moim domem.
-Pewnie-odpowiedział Liam i weszliśmy do domu. Mamy nie było, więc poszliśmy do mojego pokoju.
-Napijesz się czegoś ?-zapytałam spinając włosy.
-Nie, dzięki-odpowiedział Liam siadając na moim łóżku.
-Zaraz wracam-odpowiedziałam po czym weszłam do łazienki i szybko się przebrałam w suche i czyste ciuchy.

-To co robimy ?-zapytałam siadając obok niego.
-Możemy iść do twojego ogrodu-zaproponował Liam, a ja przytaknęłam.
Usiedliśmy w ogrodzie na huśtawce. Odchyliłam głowę patrząc  w niebo.
-Co się stało z Tobą i Justinem ?-zapytał Liam. Nie chce już o nim myśleć.
-Ten rozdział już jest zamknięty, nie chce mieć już z nim nic wspólnego-odpowiedziałam, a on o niego już nie pytał.
Do końca dnia dobrze się razem bawiliśmy, ciągle się śmialiśmy. Naprawdę dobrze się przy nim czułam. Wieczorem wróciła moja mama i zjedliśmy razem z nią pizze na kolację.
-Czyli na ślub się nie wybierasz ?-zapytał Liam, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
-Jaki ślub ?-zapytałam zdziwiona.
-To Ty nic nie wiesz ?-zapytał, a ja pokiwałam przecząco głową.-Justin się oświadczył Miley, dziwne, że nie wiesz skoro wszyscy dziś o tym mówili-odpowiedział, a w mojej głowie odbijały się tylko słowa'Justin się jej oświadczył'. W tym momencie poczułam się okropnie, ale nie chciałam tego dać po sobie poznać. Liam poszedł do swojego domu koło godziny 22:00. Po wejściu do pokoju rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Czułam jak mój świat się zaczyna rozpadać. Nie chciałam już więcej otwierać oczu.

4 czerwca 2014

Rozdział 9:
Czytasz ?Skomentuj. 

Minął już tydzień od kiedy ostatni raz widziałam się z przyjaciółmi. Liam dzwonił codziennie i przychodził. Mama na szczęście go nie wpuszczała. A Justin ? Nie odezwał się ani razu. Taki z niego prawdziwy przyjaciel. Jessica mi powiedziała, że Z Seleną cały czas spędza.
Siedziałam w pokoju i po raz tysięczny patrzyłam w lusterko czy na pewno dobrze przykryłam siniaka makijażem. Minął już tydzień, a on nadal rzuca się w oczy. Chciałam dziś zrobić niespodziankę przyjaciołom i spędzić z nimi trochę czasu. Napisali mi smsa, że idą do Jessici na basen. Przygotowana do wyjścia zabrałam torebkę i skierowałam się do wyjścia. Do przyjaciółki miałam niedaleko. Po 15 minutach dotarłam na miejsce. Przyjaciele już w najlepsze rozłożyli się na leżakach.
-Hej wam !-krzyknęłam, a oni dopiero teraz mnie zauważyli. Z uśmiechem przytuliłam Jessice i Chaza. Na Liama nawet nie popatrzyłam. Zajęłam leżak obok Jessici.
-Co z twoim siniakiem ?-zapytała Jessica.
-Mam na twarzy tyle tapety, że udało mi się go jakoś zakryć-powiedziałam z grymasem.
-Oni tutaj przyjadą-powiedziała przyjaciółka, a mi momentalnie humor się zepsuł.
-Nie mogłaś mi powiedzieć zanim przyszłam ?-zapytałam lekko podenerwowana.
-Sama nie wiedziałam. Nie zapraszałam ich-odpowiedziała, a zza moich pleców było słychać dobrze mi znany śmiech.
-Hej-powiedziała Miley, a ja czując jak serce mi zaczyna mocniej bić zdjęłam sukienkę, założyłam okulary i zaczęłam się opalać. Zamknęłam oczy nie chcąc napotkać go wzrokiem.

Weszliśmy do ogrodu Jessici gdzie już wszyscy siedzieli. Pierwszą osobą, którą zobaczyłem była Megan. Bardzo dobrze wiedziałem, że nie chce ona ze mną rozmawiać dlatego też rozłożyliśmy się na leżakach przy Chazie. Poczułem na sobie wzrok Liama, spojrzałem na niego i wiedziałem co jego wzrok wyraża. Musieliśmy pogadać. Kiwnąłem mu głową i skierowaliśmy się do stolika z dala od przyjaciół.
-Rozmawiałeś z nią ?-zapytał Liam.
-Nie, a Ty ?-zapytałem ciekaw.
-Nawet nie odebrała żadnego telefonu od tygodnia, byłem u niej to jej mama mnie nawet nie wpuściła. A Ciebie ?-zapytał.
-Nie wiem. Nie byłem u niej, ani nawet nie dzwoniłem-odpowiedziałem, a dopiero w tej chwili do mnie dotarło co zrobiłem. Nie wiem czemu, ale jakoś w przeciągu ostatniego tygodnia się tym nie przejmowałem. Cały czas byłem z Miley. W tym momencie tego pożałowałem. Należały się jej przeprosiny.
-Co ?!-krzyknął zdziwiony chłopak.
-Tak wyszło-odpowiedziałem, a on wstał i odszedł bez słowa.

-Megan, chodź do wody !-krzyknął Chaz, a ja nawet o tym nie myślałam. Nie chciałam pozbyć się makijażu.
-Nie ma mowy !-odpowiedziałam, a on podpłynął do Jessici i szeptał jej coś na ucho. Ta wyraźnie zaprzeczała.
Ułożyłam się wygodnie na leżaku i powróciłam do opalania.
-Megan-usłyszałam dobrze znany mi głos. Jak widać dziś nie będzie mi dane się w spokoju opalać. Nie zwracałam uwagi na chłopaka. Nie chciałam.
-Proszę cię, spójrz na mnie [...]-nie mogąc już dłużej słuchać jego monologu zdjęłam okulary i na niego spojrzałam.
-Czego chcesz Liam ? Mało ci ?-zapytałam zła.
-Przyszedłem błagać cię o wybaczenie-odpowiedział po czym chwycił mnie za rękę. Chciałam mu ją wyrwać lecz wzmocnił uścisk.
-Daj mi święty spokój-powiedziałam zła.
-Proszę cię wysłuchaj mnie, daj mi kilka minut. Błagam, wszystko wyjaśnię-powiedział, a ja zrezygnowana się zgodziłam. Założyłam sukienkę, klapki i wyszliśmy z ogrodu.
-Więc, słucham-odpowiedziałam idąc powoli przed siebie.
-Naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło, nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, to był wypadek. Proszę cię wybacz mi. Zależy mi na tobie-odpowiedział zbliżając się do mnie.
-Wybaczam-odpowiedziałam patrząc na niego. Nie potrafię się już na niego gniewać. Widzę, że on tego żałuje.
-Jesteś wspaniała Meg-odpowiedział i objął mnie w pasie. Spojrzałam mu prosto w oczy i zapadła cisza między nami. Chłopak zaczął się do mnie zbliżać, a ja w ostatnim momencie się ocknęłam i przekręciłam głowę co spowodowało, że pocałował mnie w policzek.


Oczami Jessici:
Pływałam z Chazem śmiejąc się w najlepsze. Naprawdę uwielbiałam tego chłopaka. Koło nas pływała Miley, wiedziałam, że coś kombinuję. Po chwili do nas podpłynęła.
-Co u was gołąbeczki-zapytała patrząc na nas.
-Dobrze, a u ciebie ?-zapytał Chaz.
-Wspaniale. Przyszłam wam ogłosić wspaniałą nowinę. Miałam póki co nic nie mówić, ale jesteście naszymi przyjaciółmi-odpowiedziała, a ja  nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Jaką nowinę ?-zapytałam zdziwiona, a ona podniosła dłoń pokazując nam srebrny pierścionek z brylantem.
-Co ?!-krzyknęliśmy równo.
-Justin mi się oświadczył-odpowiedziała z uśmiechem, a pierwsze co mi przyszło na myśl to Megan.

Nie chcę tego pisać dla siebie.
Ostatni rozdział z jednym komentarzem. Przykre to jest, a chciałabym żeby każdy zostawił tutaj komentarz po przeczytaniu. Mam nadzieję, że to się zmieni. Byłoby mi bardzo miło.

1 czerwca 2014

Rozdział 8:

Gdy odzyskałam przytomność znajdowałam się przy naszym samochodzie. Rozejrzałam się, a moi przyjaciele stali wokół mnie. Widziałam ich miny, wiedziałam o co im chodzi.
-Megan, naprawdę tego nie chciałem-odezwał się Liam. Widziałam jego minę, ale w tym momencie to już nie miało najmniejszego znaczenia.
-Nie chcę was więcej widzieć-powiedziałam ledwo powstrzymując łzy.
-Meg-tym razem odezwał się Justin. Nawet na niego nie spojrzałam. Nie chce ich widzieć. Czując jak pierwsza łza spływa po moim policzku wstałam i ruszyłam w kierunku mojego domu. Nie chciałam żeby którekolwiek z nich za mną szło. Chciałam w tej chwili zostać sama. Ból, który czułam na lewym policzku był nie do odpisania.
-Megan-usłyszałam głos Justina, a już po chwili stał on przede mną uniemożliwiając mi przejście.
-Czego chcesz ?!-krzyknęłam mając już dość tego wieczoru.
-Proszę cię, nie gniewaj się, naprawdę tego nie chciałem-powiedział patrząc na mnie.
-Czego Ty nie chciałeś ?! Czego ?! Dajcie mi już święty spokój !-krzyknęłam nie potrafiąc już powstrzymywać łez.
-Nie chcę Cię ranić-odpowiedział, a ja już nie miałam siły dłużej się z nim kłócić jedyne czego chciałam to znaleźć się już w domu.
-Nie chcesz ?! A nie zauważyłeś, że robisz to codziennie ? Ranisz mnie ciągle Justin-odpowiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Czym ?-zapytał nie do końca wiedząc o co mi chodzi.
-Wszystkim, a szczególnie twoim związkiem. Nie potrafię już na was patrzeć, nie potrafię się pogodzić z tym, że cię tracę. Nie potrafię o Tobie przestać myśleć !-krzyknęłam i pobiegłam do domu, zostawiłam go tam. Zostawiłam z głową pełną pytań. Wiedziałam, że będę żałować tego co powiedziałam. Alkohol dodał mi odwagi. Nawet nie będę zaprzeczać. Znajdując się pod domem weszłam do niego najciszej jak tylko się dało. Na szczęście mama się nie obudziła.
Postanowiłam wziąć kąpiel, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam całe ciało. Po wyjścu spod prysznica postanowiłam spojrzeć w lustro. Zebrałam w sobie siły i spojrzałam. Pożałowałam tego bardzo szybko. Na mojej twarzy znajdował się tak wielki siniak jakiego jeszcze nie widziałam. Delikatnie dotknęłam policzka i poczułam wielki ból. Łzy spłynęły po moich policzkach, gdy wspomniałam dzisiejszy wieczór. Załamana położyłam się do łóżka, chciałam jak najszybciej zasnąć. Jednak w pewnym momencie telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na niego: 'Justin'. Odrzuciłam połączenie po czym wyłączyłam telefon. Nie chcę z nimi rozmawiać. Zmęczona zasnęłam.

Obudziłem się naprawdę niewyspany, po powrocie do domu nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o Megan i jej słowach. Przecież to niemożliwe żeby ona się we mnie zakochała. Nawet nie dawałem jej do tego powodów. W nocy próbowałem się do niej dodzwonić, ale wyłączyła telefon. Wiedziałem, że nie będzie chciała teraz ze mną rozmawiać. Skrzywdziliśmy ją obaj. Moje rozmyślenia przerwał dzwoniący telefon, spojrzałem na wyświetlacz :Miley. Wiedziałem, że muszę z nią porozmawiać. Odebrałem.
-Justin kochanie-usłyszałem po naciśnięciu słuchawki.
-Co się stało ?-zapytałem.
-Chcę z Tobą porozmawiać, mogę przyjechać ?-zapytała, a ja nie mogłem dłużej odwlekać tej rozmowy.
-Dobrze, będę czekał. Do zobaczenia-odpowiedziałem, a słysząc odpowiedź rozłączyłem się.
Nie miałem siły wstawać. Byłem naprawdę zmęczony. Leżałem tak przez dłuższą chwilę, aż nagle w drzwiach stanęła Miley. Podniosłem się siadając na kraju łóżka.
-Co Ci się stało ?!-krzyknęła, gdy tylko mnie zobaczyła.
-Mała bójka, jutro nie będzie już śladu-odpowiedziałem patrząc na nią. Ona bez słowa podeszła i usiadła obok mnie.
-Justin, to nie było tak jak myślisz, naprawdę nie chciałam cię okłamać-odpowiedziała patrząc mi prosto w oczy.
-To dlaczego to zrobiłaś ? Co Ci odbiło ? Jak mogłaś takie smsy jej pisać ? Zwariowałaś ?!-zapytałem podenerwowany.
-Przepraszam, wybacz mi Justin, nie potrafię bez ciebie wytrzymać-powiedziała, a po jej policzkach spłynęły łzy. Nie potrafiłem się już na nią gniewać, nie teraz jak widziałem ją w takim stanie. Wiedziałem, że żałuje.
-Wybaczam, ale jeśli jeszcze jednego smsa jej wyślesz to już nie będziemy mieli o czym rozmawiać, dobrze ? Zaufaj mi-zapytałem, a ona przytaknęła. Przytuliłem ją mocno do siebie. Poczułem, że naprawdę mi tego brakowało. Położyliśmy się wtuleni w siebie i w ciszy leżeliśmy.
-Co ci się stało ?-zapytała po chwili ciszy.
-Byliśmy na imprezie i pokłóciłem się z Liamem, a po chwili zaczęliśmy się bić-odpowiedziałem i pomyślałem o Megan. Chciałbym z nią porozmawiać, a póki co mogę o tym zapomnieć. Wiem jaka jest Megan i wiem, że nie wybaczy mi tego szybko.

Obudziłam się naprawdę niewyspana. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 13:15. Leniwie zwlekłam się z łóżka i postanowiłam zejść na dół porozmawiać z mamą. Niepewnie weszłam do kuchni, a ona stanęła jakby zobaczyła ducha.
-Megan !-krzyknęła i do mnie podbiegła oglądając moją twarz.
-Możesz mi jakoś pomóc ?-zapytałam niepewnie.
-Jeśli mi powiesz całą prawdę co się stało-odpowiedziała stanowczo, a ja nie miałam zamiaru kłamać.
-Justin się bił z Liamem, chciałam ich rozdzielić i oberwałam-odpowiedziałam, a ona wyjęła mięso z lodówki.
-Naprawdę porządnie oberwałaś-odpowiedziała.
-Mam prośbę, mogłabyś ich nie wpuszczać do domu i za każdym razem mówić, że mnie nie ma ? Nie chcę z nimi rozmawiać-odpowiedziałam a ona tylko przytaknęła głową. Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Weszłam szybko w głąb kuchni, a mama poszła otworzyć. Po chwili wróciła, a obok niej stała Jessica, która otworzyła usta ze zdziwienia jak mnie zobaczyła.
-O boże !-powiedziała będąc w szoku.
-Wystarczy Megan, odpowiedziałam po czym skierowałam się z przyjaciółką do ogrodu.
-Niedawno wstałaś ?-zapytała przyjaciółka, a ja uświadomiłam sobie, że jestem w piżamie.
-Tak, zaraz wróce-odpowiedziałam po czym poszłam do pokoju, szybko się przebrałam, umyłam zęby, rozczesałam włosy. Wróciłam do przyjaciółki i włączyłam telefon. Od razu wyświetliły się nieodebrane połączenia od chłopaków. Zignorowałam je i wzięłam się za jedzenie kanapek, które przyniosła moja mama.
-A co się tak naprawdę stało ?-zapytała Jessica.
-Pokłócili się o mnie. Tańczyłam z Justinem, potem odbił mnie Liam, a potem znowu wtrącił się Justin i zaczęli się kłócić-odpowiedziałam.
-To Justin coś do ciebie ?-zapytała przyjaciółka.
-Nie, tyle, że wczoraj zrobiłam coś głupiego-powiedziałam, a przyjaciółka spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem.-Uświadomiłam Justinowi, że się w nim zakochuje-powiedziałam czekając na jej reakcję.
-Megan, on ją kocha. Nie psuj tego-powiedziała przyjaciółka.
-Myślisz, że tego nie wiem ? Przecież to nie moja wina. To wszystko zaczęło się dziać tak nagle. Nie potrafię przestać o nim myśleć. Nie patrzę już na niego jak na przyjaciela. Nie potrafię już tak-odpowiedziałam patrząc na nią.
-Myślisz, że Justin się tak szybko odkocha ?-zapytała.
-Nie wiem, wiem, ze teraz są pokłóceni i ze sobą nie rozmawiają. Nie wiem jak to się dalej potoczy-odpowiedziałam, a po minie Jessici wiedziałam, że coś jest nie tak.
-Przechodziłam dziś koło jego domu i widziałam jej auto. Wchodziła akurat do jego domu-odpowiedziała, a ja poczułam się okropnie. Żałowałam wszystkiego co się wczoraj stało. Szczególnie moich słów, które do niego powiedziałam. Czy ja nie mogę być szczęśliwa ? Dlaczego to akurat on ? Chłopak, który jest dla mnie niedostępny. Czy to jest normalne ? W tej chwili miałam już wszystkiego dosyć. A szczególnie chłopaków.


Ten się pojawił dzisiaj, ponieważ przez najbliższe dni będę zajęta i nie wiem kiedy napiszę nowy.
Mam nadzieję, że zostawicie komentarze po sobie : )
Pozdrawiam.