25 czerwca 2014

Rozdział 12:

-Nie zgrywaj się ! Dobrze wiesz o co mi chodzi, wszyscy mówią o waszych zaręczynach-powiedziałam, a łza spłynęła po moim policzku. W tej chwili nie miałam siły na nic. Osunęłam się po ścianie w dół, a łzy coraz szybciej spływały po moich policzkach. Justin nadal stał w tej samej pozycji, spojrzałam na niego, a ten bez słowa wybiegł z mojego domu trzaskając drzwiami. Po chwili usłyszałam jak odjeżdża z piskiem opon. Dobrze wiedziałam dokąd pojechał. Po dłuższej chwili siedzenia na ziemi przeniosłam się na sofę. Czułam się okropnie w tej chwili, ale w ostatnim czasie się przyzwyczaiłam do tego. Nie pamiętam już nawet dnia kiedy się uśmiechałam przez cały czas. Czując jak kolejna fala łez spływa po policzkach, zamknęłam oczy.

W mgnieniu oka znalazłem się pod jej domem. Jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak wściekły, emocje mną targały. Miałem już dość tych wszystkich kłamstw. Wchodząc do jej domu nawet nie zapukałem, szybkim tempem skierowałem się do jej pokoju.
-Jak mogłaś ?!-krzyknąłem, gdy tylko znalazłem się w pokoju. Miley spojrzała na mnie nie wiedząc o czym mówię. -Jak mogłaś mówić ludziom, że chcemy się pobrać ?!-krzyknąłem.
-To tylko mały żart, uspokój się. Przecież to nic takiego-odpowiedziała uśmiechając się do mnie, a ja czułem, że zaraz wybuchnę ze złości.
-Jak nic takiego ?! Mam już dość tego wszystkiego, to koniec !-krzyknąłem wściekły i wyszedłem.
-Justin, zaczekaj !-Miley za mną biegła, zatrzymała mnie przy samochodzie.
-Czego jeszcze chcesz ?-zapytałem.
-Jak to koniec ? Chyba sobie żartujesz. Przecież to był głupi żart-odpowiedziała nie dowierzając chyba w to co się właśnie stało.
-Żart czy nie, to już nie ważne. Koniec z nami-powiedziałem po czym wsiadłem do samochodu chcąc odjechać. Miley  stanęła przed maską zagradzając mi wyjazd.
-Nie zostawisz mnie dla tej szamty, ona nie jest tego warta-powiedziała zaciskając zęby.
-Odsuń się, bo chcę jechać-powiedziałem zły odpalając silnik.
-Nie możesz mnie zostawić, nie dla niej ! Dlaczego ona ? Hmm ? Jest dobra w łóżku ? Daje ci dupy ? Jest dziwką ! Kochasz mnie !-zaczęła krzyczeć, a ja nie mogłem jej słuchać. Wycofałem samochód, wyminąłem ją i odjechałem słysząc jej krzyki.
Skierowałem się do domu Megan. Muszę z nią poważnie porozmawiać, należą się jej przeprosiny. W ostatnim czasie to ona najwięcej cierpiała i to tylko z mojej winy. Byłem na siebie naprawdę wściekły. Zaparkowałem pod jej domem, po czym skierowałem się do wejścia. Zapukałem lecz nikt nie otwierał. Wszedłem do środka, rozejrzałem się i zauważyłem ją śpiącą na sofie. Podszedłem bliżej i na nią spojrzałem. Była blada jak ściana, oczy popuchnięte od płaczu, pod okiem resztki śladów po siniaku, wyglądała okropnie. Ani trochę nie przypominała dziewczyny, którą tak dobrze znałem. A wszystko to, to moja wina. Przeze mnie tak wygląda. Patrząc tak na nią oczy mi się zaszkliły. Tak bardzo ją skrzywdziłem.
Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 12:00. Postanowiłem przenieść Megan do jej pokoju, powoli się do niej zbliżyłem i wziąłem ją delikatnie na ręce. Na szczęście się nie obudziła. Powoli przeniosłem ją do jej pokoju i ułożyłem na łóżku. Chciałem wyjść z pokoju, ale usłyszałem jej głos.
-Połóż się przy  mnie-powiedziała zaspanym głosem, a ja bez wahanie wykonałem jej prośbę. Megan objęła mnie i powróciła do spania.
Leżałem tak z nią do 14:00. Myślałem o tym wszystkim co się ostatnio wydarzyło i uświadomiłem sobie, że nie mogę jej stracić. Nie po tym wszystkim co przeszliśmy. Mam nadzieję, że teraz wybaczy mi ona wszystko i będzie już tylko lepiej.
-Dzień dobry-powiedziałem do niej, gdy otworzyła oczy.
-Hej-odpowiedziała zaspana.
-Wyspałaś się chociaż troszkę ?
-Czuję się już troszeczkę lepiej-odpowiedziała patrząc na mnie.
-To dobrze, zabieram Cię dziś na spacer. Musisz się trochę rozluźnić.
Megan nic już nie odpowiedziała, leżeliśmy jeszcze chwilę, a później wstała i przygotowała się do wyjścia.
-Możemy iść-powiedziała, stając przede mną. Wstałem z łóżka i skierowaliśmy się do mojego samochodu. Postanowiłem zabrać ją na plażę. Jechaliśmy w ciszy, żadne z nas nic nie mówiło. Po dotarciu na miejsce spacerowaliśmy brzegiem oceanu.
-Chciałem cię przeprosić i proszę, żebyś mi wybaczyła wszystko-powiedziałem, gdy się zatrzymaliśmy i spojrzałem jej w oczy.
-Chciałabym zapomnieć o tym wszystkim-odpowiedziała spuszczając wzrok. Zapadła między nami cisza. Ująłem jej twarz w dłonie i spojrzałem głęboko w oczy, opieraliśmy się czołami o siebie.
-Popełniłem dużo błędów w ostatnim czasie, których bardzo żałuje. Zdałem sobie sprawę, że z żadną dziewczyną się tak nie czuje jak z Tobą. Tylko przy tobie jestem w pełni szczęśliwy-powiedziałem i zatopiliśmy się we własnych oczach. Po pewnej chwili zacząłem się do niej zbliżać, dzieliło nas kilka milimetrów, a Megan odwróciła twarz w bok.
-Co z Miley ?-zapytała, a ja poczułem złość, gdy o niej wspomniała.
-To już zamknięty rozdział i zakończony. Nie chcę do tego wracać, chcę zapomnieć-odpowiedziałem, po czym chwyciłem jej dłoń i poszliśmy dalej.
Spacerowaliśmy do 18:00, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-Wracamy do domu ?-zapytała Megan, a ja przytaknąłem. Skierowaliśmy się do samochodu.


-Zamawiamy pizze ?-zapytał Justin, gdy weszliśmy do mojego domu.
-Pewnie, zgłodniałam trochę-odpowiedziałam po czym usiadłam na sofę w salonie. Chłopak nic już nie odpowiedział tylko zamówił nam kolację. Patrzyłam tak na niego i mimo wszystkich złych rzeczy, które się ostatnio działy to za nim tęskniłam. Miałam ochotę w tym momencie rzucić mu się w ramiona. Nie mogłam już sama przed sobą ukrywać prawdy. Byłam w nim zakochana bezgranicznie.
-Słuchasz mnie ?-pytanie chłopaka sprowadziło mnie na ziemię.
-Trochę się zamyśliłam, co mówiłeś ?-zapytałam, a Justin usiadł obok mnie.
-Pytałem o plany na resztę wakacji.
-Nie mam żadnych, chce je spędzić z przyjaciółmi-odpowiedziałam, a Justin się uśmiechnął.
Siedzieliśmy w ciszy, żadne z nas nic nie mówiło i nie przeszkadzało nam to. Czułam jego wzrok na sobie, odwróciłam  głowę i na niego spojrzałam. Patrzyliśmy sobie w oczy i wiedziałam do czego Justin zmierza, powoli się do mnie zbliżał. Dzieliło nas już kilka centymetrów, aż w końcu poczułam jego ciepłe usta na moich. Delikatnie musnął moje wargi. Fala gorąca przepłynęła przez moje ciało. Czułam motylki w moim brzuchu, w tej chwili byłam naprawdę szczęśliwa. Justin oderwał się ode mnie i spojrzał w moje oczy.
-Wyjedźmy gdzieś-stwierdził nagle, a ja myślałam, że się przesłyszałam.

Jest rozdział i mam nadzieję, że pojawi się jakaś większa liczba komentarzy pod nim : )
Jutro wyjeżdżam i rozdział kolejny pojawi się w połowie lipca. Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie i będziecie tutaj nadal zaglądać. Mam ogromną nadzieję, że liczba osób czytających się powiększy i proszę o komentowanie, ponieważ chciałabym wiedzieć ile osób to czyta : )
Buziaki dla Was i do następnego : )
Udanych wakacji <3



4 komentarze:

  1. Super czekam na nastepny rozdział i jestem twoja fanka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest na prawdę cudowny ! Zresztą jak to opowiadanie ,nie poddawaj się i pisz dalej ! ;* 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze to znalazłam to opowiadanie przez przypadek i przyznam ,że nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia na początku. Ale po 3 rozdziale zaczęło mi się podobać i powiem ,że wkręciłam się na maksa haha ;) Cieszę się ,że Justin i Meg są razem ;) Czekam na rozwój tej historii ,bo rozkręca się i to bardzo ;) Dodawaj 13 rozdział ,bo już nie mogę się doczekać haha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. JEZUUU KOCHAM KOCHAM KOCHAM !!!!! <3 <3 <3
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;***** pisz czekam :D :D :D :D

    OdpowiedzUsuń